Cała sytuacja jest klasycznym mechanizmem reakcji w tego typu sytuacjach kryzysowych - tak o chwilach po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza mówił w TVN24 doktor Krzysztof Liedel, ekspert do spraw bezpieczeństwa. Tłumaczył, że "mechanizm sytuacji kryzysowej zaczyna się od mechanizmu wyparcia". - Wszyscy nie dopuszczamy do siebie myśli, że dzieje się coś złego - zauważył.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany w niedzielę wieczorem nożem na scenie w Gdańsku podczas "Światełka do Nieba" WOŚP. W stanie ciężkim został przewieziony do szpitala.
Krzysztof Liedel tłumaczył na antenie TVN24, że służby zabezpieczające tego rodzaju imprezy odpowiadają przede wszystkim "za zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego", a nie za to, żeby zapewnić "bezpieczeństwo osobiste komukolwiek, w tym również prezydentowi Adamowiczowi".
Podkreślił, że "tylko na amerykańskich filmach reakcje (służb porządkowych - red.) wyglądają zupełnie inaczej". - Są bohaterowie, którzy reagują, są bardzo szybkie reakcje, obezwładnianie napastników, wygląda to bardzo filmowo i widowiskowo. W rzeczywistości niestety tak to nie wygląda - zauważył.
Reakcja w sytuacjach kryzysowych
- Cały ten obraz, który do nas dociera, cała sytuacja, która została tam sfilmowana, ona jest tak naprawdę klasycznym mechanizmem reakcji w tego typu sytuacjach kryzysowych - mówił ekspert do spraw bezpieczeństwa.
Liedel podkreślił, że gdańskie "Światełko do Nieba" było bardzo dynamicznym widowiskiem. - Było dość dużo osób na scenie. (…) Nie padły żadne strzały, nie było wybuchu - opisywał. Przypomniał, że użyto noża, co "komplikuje sytuację", jeśli chodzi o ocenę przebiegu zdarzeń przez obserwatorów.
- Może nas trochę zastanawiać brak reakcji ze strony służb ochrony - przyznał ekspert. Dodał, że "to będzie jeden z podstawowych elementów śledztwa i czynności wyjaśniających".
Nawiązał w ten sposób do sytuacji, w której napastnik przez około 40 sekund chodził po scenie, przejął także mikrofon, wykrzykując do zgromadzonych.
- Halo! Halo! Nazywam się Stefan (dalsza część nie do rozszyfrowania - red.), siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny, zanim obezwładnili go ochroniarze.
Jak napastnik dotarł do prezydenta?
Inną sprawą do wyjaśnienia będzie to, jak agresorowi udało się dotrzeć w pobliże prezydenta. Jak tłumaczył Liedel, "jeśli mamy do czynienia z sytuacją, że napastnik planował atak i potwierdzą się informacje, że był wyposażony w plakietkę prasową, jakąś formę przepustki, to to będzie tłumaczyło, w jaki sposób znalazł się na scenie".
- Oczywiście śledztwo wykaże, czy popełniono jakiekolwiek błędy, jeżeli chodzi o dostęp do tego typu przepustek w systemie kontroli - zaznaczył.
"Mechanizm wyparcia"
Liedel zauważył, że pierwszym elementem reakcji na sytuacje kryzysowe jest "mechanizm wyparcia". - A więc zastanawiamy się, czy w ogóle się coś stało, czy tak naprawdę to był element widowiska - powiedział. - Wszyscy nie dopuszczamy do siebie myśli, że dzieje się coś złego, co odbiega od normy - wskazał. - Jeżeli widzimy na przykład, że prezydent usiadł, to raczej będziemy się zastanawiali, czy nie zasłabł, czy się nie potknął. Dopiero w którejś tam kolejności będziemy dopuszczali myśl, że być może ktoś go zaatakował. Na filmie, na obrazie będzie to wyglądało jako mechanizm braku reakcji - przyznał Liedel.
Autor: akw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24