Choć w wielu miejscach trwa jeszcze budowa, a mistrzostwa już tuż tuż, to na Stadion Narodowy wrócił (jak za dawnych lat) handel. Tym razem handel powierzchnią, ponieważ wynajem sal na stadionie bardziej niż piłka będzie stanowić o jego przyszłości. Wynajęcie sali z widokiem na murawę stadionu, to koszt ok. 35 tys. zł. I to tylko z jedną imprezą. Niby dużo, ale jeśli porównać tę kwotę z kosztami utrzymania obiektu - rocznie ok. 18 mln zł - cena nie wydaje się zbyt wygórowana.
Stadion musi więc zarabiać - poprzez wynajem sal bankietowych i konferencyjnych lub lóż za bagatela 500 tys. zł za rok. - Już mamy rezerwację na 30 proc. lóż na stadionie - podsumowuje Daria Kulińska z Narodowego Centrum Sportu. Wynika z tego, że tylko na lożach Narodowy zarobił już 10 mln zł.
Jakoś sobie radzą
Nie inaczej jest w Gdańsku. Za same prawa do nazwy koncern PGE płaci miastu rocznie 7 mln zł. Koszt funkcjonowania gdańskiego stadionu to koszt od 10 do 12 mln zł rocznie.
- W pierwszym roku bądź dwóch zakładamy deficyt. Mamy nadzieję, że od trzeciego roku to będzie już przedsięwzięcie dochodowe - przekonuje rzecznik prasowy Lechii Gdańsk Michał Lewandowski.
W Poznaniu oprócz Lecha gra Warta, więc są zyski z biletów. Ale optymizmu brak.
We Wrocławiu zainteresowanie wynajmem powierzchni jest duże. Nie jest jednak znana kwota utrzymania obiektu, więc trudno powiedzieć czy koszt budowy stadionu się zwróci. Jego rzeczniczka Magdalena Malara w rozmowie z TVN24 zapewnia, że powinien.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24