Instytut De Republica ma zajmować się promocją i popularyzacją polskiej myśli badawczej z zakresu nauk humanistycznych i społecznych. Jego prezesem jest Andrzej Przyłębski, mąż Julii Przyłębskiej. Instytucja jest powołanym przez premiera Mateusza Morawieckiego instytutem rządowym. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W Trybunale Konstytucyjnym na co dzień wyroki wydaje - a przynajmniej teoretycznie nad nimi pracuje - Julia Przyłębska. Tymczasem nieco ponad półtora kilometra dalej, w luksusowym biurowcu od niedawna znów na państwowej posadzie pracuje jej mąż, Andrzej Przyłębski, który na początku lutego został przez premiera osobiście mianowany na dyrektora Instytutu De Republica.
- Jest szefem fundacji, która jest finansowana ze środków rządowych - komentuje Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej. Jej zdaniem to "ewidentny przykład politycznego, finansowego wpływu na Trybunał".
To premier, rozporządzeniem dwa lata temu, powołał do życia Instytut mający promować i popularyzować polską naukę. Sprawił, że jego dyrektorowi - nie wliczając nagród - przysługiwały zarobki, jak informuje sam Instytut, nie przekraczające 21 tysięcy złotych miesięcznie. - Nie ma żadnych przeciwskazań prawnych - ocenia Kazimierz Smoliński z Prawa i Sprawiedliwości. Na pytania o etyczne nie odpowiada.
W skrócie to premier wypłaca pensję mężowi prezeski Trybunału Konstytucyjnego, która formalnie od premiera ma być całkowicie niezależna. - To tak, jak z dziećmi polityków, że gdzieś muszą pracować. Tylko dlaczego akurat w spółkach Skarbu Państwa i dlaczego wtedy, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości decyduje, kto w tych spółkach pracuje? - pyta Artur Dziambor z Wolnościowców.
"Zaplecze kadrowe środowiska PiS"
W Radzie naukowej Instytutu znalazło się miejsce dla kilku współpracowników premiera, matki posłanki PiS, byłego kandydata na posła z list tej partii, a nawet obecnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Za udział w pracach Rady też przyznawane jest wynagrodzenie. Budżet instytutu na ten rok to 19 milionów złotych.
- Głównie ten Instytut stanowi zaplecze kadrowe dla środowiska PiS, bo w rządzie nie da się wszystkich zatrudnić - ocenia Anna Maria Żukowska z Lewicy.
Andrzej Przyłębski z końcem roku zakończył misję jako ambasador Polski w Berlinie. Wysłał go tam walczący z postkomunizmem PiS, któremu nie przeszkadzało to, że w czasach PRL Przyłębski znany był jako TW Wolfgang i przyznał się do podpisu zobowiązania do współpracy, choć zaprzeczał, by do jakiejkolwiek realnej współpracy z SB doszło.
Pracujący w biurowcu przy Belwederskiej profesor Przyłębski nie znalazł czasu na rozmowę przed kamerą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24