Już ponad 320 szkół z całej Polski włączyło się do akcji "Pozytywna Uwaga" zainicjowanej przez rodziców i nauczycieli z warszawskiego Targówka. Dzieci czytają w dzienniczkach miłe rzeczy o sobie i często dziwią się: "pani naprawdę tak o mnie myśli?", "dlaczego pani nas chwali?". "Dobra uwaga od nauczyciela zostaje z nami na całe życie" - przekonują inicjatorzy akcji.
Zaczęło się na warszawskim Targówku. Anna Bartoszewska, wychowawczyni jednej z klas w szkole podstawowej numer 52 poprosiła uczniów, by wymienili swoje pozytywne cechy. W odpowiedzi dostała od piątoklasistów puste kartki.
W tej klasie uczył się Nikodem, syn Anny Zapał, którą ta historia wstrząsnęła. - Pomyślałam, że my dorośli zawiedliśmy, ale nie chciałam tak tego zostawić - wspomina Anna Zapał.
"Dobra uwaga od nauczyciela zostaje z nami na całe życie"
Zaczęła rozmawiać z radą rodziców, dyrekcją i nauczycielami. Doszli do wniosku, że chwalenie jest znacznie trudniejsze niż krytykowanie czy wytykanie błędów i postanowili coś z tym zrobić. Tak narodził się pomysł akcji "Pozytywna Uwaga", która zakłada, że w listopadzie nauczyciele postarają się uczniom wysyłać więcej pozytywnych komunikatów. Wybrali listopad, bo to według nich najtrudniejszy miesiąc w roku - dzieci są zmęczone, szybko robi się ciemno, a nauki coraz więcej.
"Nie oceniamy systemu edukacji, nie chcemy zmieniać podstawy programowej, chcemy tylko zachęcić nauczycieli do mądrego chwalenia uczniów. W szkole nie da się uciec od ocen, a dobra uwaga od nauczyciela zostaje z nami na całe życie. Niech nasze dzieci idą w świat przekonane, że nawet jak nie mają czerwonego paska, to są w czymś dobre. Niech poczują nasze wsparcie" - podkreślali inicjatorzy akcji.
Jak chwalić mądrze?
Ze wsparciem przyszli eksperci ze Szkoły Edukacji, którzy przygotowali porady na temat tego, jak chwalić mądrze i szukać u dzieci mocnych stron. Są dostępne na stronie pozytywnauwaga.pl.
- Nie wiedzieliśmy, czy akcja spotka się z zainteresowaniem, czy uda nam się wyjść poza mury szkoły - opowiada Zapał. - Na początku mieliśmy tylko kilka szkół. Dziś, w połowie listopada, jest ich już ponad 320 i zgłoszenia cały czas spływają. Do tego z wielu szkół płyną sygnały: już wcześniej staraliśmy się tak robić - dodaje.
Jak chwalić mądrze? "Robić to w sposób spersonalizowany i konkretny, czyli np. powiedzieć, że na wycieczce, gdy zepsuł się laptop, pomogłeś mi go naprawić. Zamiast 'Jesteś świetny', powiedzieć: 'Tego i tego dnia pomogłeś swojej koleżance, która nie rozumiała matematyki i zachwyciłeś mnie odmiennym spojrzeniem na zagadnienie. Bardzo mi się to podobało, bo dzięki temu zobaczyliśmy, że na problem możemy spojrzeć inaczej. Jeśli byłaby jeszcze taka sytuacja, czy byłbyś skłonny mi pomóc?'. Koncentrujemy się na faktach, mówimy o swoich uczuciach, wskazujemy, jakie pozytywne skutki przyniesie zachowanie ucznia" - podpowiada Tomasz Tokarz, nauczyciel historii, wiedzy o społeczeństwie i zajęć komputerowych w szkołach alternatywnych (obecnie uczy w szkole Alpha High School we Wrocławiu).
Anna Zapał wspomina doświadczenia szkolne swojego syna.
- Był w publicznym przedszkolu, nauczycielki miały dla niego mnóstwo uważności, byłam zachwycona - opowiada. - Później w klasach 1-3 rodzice też zwykle dostają dużo informacji o dziecku, jesteśmy zaangażowani w szkołę, sami się ciągle dopytujemy, jak dzieciom idzie. Ale obserwuję, że potem, od czwartej klasy, to się rozmywa. A przecież dla dziecka to ma ogromne znaczenie, żebyśmy widzieli w nim coś dobrego. To motywuje, pomaga budować pewność siebie - wylicza.
Niespodzianka w e-dzienniku
Zapał zauważa, że w wielu e-dziennikach, które na dobre zastąpiły papierowe dzienniczki pamiętane przez większość rodziców, jest nawet specjalny moduł na pozytywne uwagi, tyle że często pozostaje pusty. Ten listopad ma to zmienić.
Sami nauczyciele w mediach społecznościowych dzielą się uwagami, które pozostawiają uczniom i uczennicom. Na przykład taką: "Max bardzo dobrze pokierował dziś swoją grupą przy tworzeniu wspólnej pracy. Starał się wciągnąć do niej wszystkich kolegów, a jednocześnie dbał o to, by projekt został ukończony we właściwym czasie. Wziął pełną odpowiedzialność za powierzone jego grupie zadanie".
"Droga Olu! Masz wielkie serce i tak wielkie pokłady altruizmu, że trzeba było Cię powstrzymywać od wykonywania obowiązków innych. Ta grupa bez Ciebie byłaby zupełnie inna i o wiele gorsza. Dziękuję!" - mogła przeczytać pewna 10-latka, a jej 11-letnia koleżanka dowiedziała się od nauczycielki, że ta dziękuje jej za "delikatność i wrażliwość, to bardzo piękne cechy".
- Nie mam wątpliwości, że ta akcja ma sens. Zwłaszcza odkąd przeczytałam relację jednej z nauczycielek, która napisała nam, że gdy dzieci dostały od niej pozytywne uwagi, pytały: "czy pani naprawdę tak o mnie myśli?" albo "dlaczego pani nas chwali?" - opowiada Zapał.
I dodaje: - To niebywałe, że mamy też problemy z przyjmowaniem pochwał. To znaczy, że i w tej kwestii musimy jeszcze sporo zrobić.
Inicjatorka akcji przyznaje, że przy okazji uświadomiła sobie, że podobnych komunikatów potrzebują też nauczyciele. - Jako rodzice często krytykujemy nauczycieli i nie chcę, żeby to zabrzmiało trywialnie, ale przecież mamy im też dobre rzeczy do powiedzenia - mówi. - Na przykład w szkole mojego syna jest świetna nauczycielka wychowania do życia w rodzinie. Na lekcjach stworzyła wspaniałą atmosferę, w której uczniowie mogą swobodnie rozmawiać, mój syn wraca z jej zajęć zachwycony. Wiem, że powinnam jej powiedzieć: dzieci dobrze się u pani czują - dodaje.
Polska szkoła odchodzi od ocen. Powoli
W wielu polskich szkołach od kilku lat trwają rozmowy o tym, jak przemodelować system oceniania i tym samym komunikowania, tak by był bardziej przyjazny uczniom. Jednym z pomysłów jest tak zwana ocena opisowa, która zastępuje klasyczne stopnie.
Przed reformą z 1999 roku była innowacją pedagogiczną. Korzystali z niej nauczyciele, którzy odczuwali niedoskonałości systemu oceniania w postaci stopni od 1 do 6. Czuli, że oceny rozstawiały dzieci na szczeblach drabiny klasowej. A badania pokazują, że takie rozstawianie jest niezwykle trwałe, przyczepia uczniowi etykietkę dobrego lub słabego.
Ale kiedy ocena opisowa na koniec roku szkolnego stała się obowiązkiem w edukacji wczesnoszkolnej, czyli w klasach 1-3, wcale nie zdobyła od razu serc wychowawców.
Z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych z 2011 roku wynikało, że nie więcej niż połowa nauczycieli angażowała się w przygotowywanie ocen opisowych, kart osiągnięć, opracowanie kart indywidualnych potrzeb czy przygotowanie planu działań wspierających uczniów. Robiło to niewielu nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, a do tego rzadko - zazwyczaj raz, dwa razy w roku szkolnym.
"Mamy już pomysły na przyszyły rok"
W 2014 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej zachęcało, by nauczyciele stosowali oceny opisowe częściej niż na koniec semestru i nie tylko w klasach 1-3, ale również w starszych. Z jakim skutkiem? Nie mierzono.
- Nie zmienimy wszystkich szkół jednego listopada, ale dyskusja o tym, jak oceniać, chwalić, komunikować się, jest nam wszystkim potrzebna i na pewno wraz z akcją się nie skończy. Zresztą mamy już pomysły na przyszyły rok - dodaje Zapał.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl