Czy Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie dopełniły obowiązków w związku z informacjami od Marka Falenty ws. podsłuchiwania polityków w restauracjach? Prokuratura Okręgowa w Warszawie w czwartek zaczęła to sprawdzać po tym, jak otrzymała w tej sprawie zawiadomienie "od osoby fizycznej".
- W tej sprawie wpłynęło w czwartek zawiadomienie od osoby fizycznej. Ta osoba opisała to, co mówił w mediach podejrzany ws. afery taśmowej (Falenta - red.) o swoich kontaktach ze służbami specjalnymi w 2013 roku - potwierdza informacje portalu tvn24.pl Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej. - Trwają czynności sprawdzające, zmierzające do ustalenia, czy istnieją przesłanki do wszczęcia śledztwa - dodaje.
Mówił o podsłuchach?
W środę w "Jeden na jeden" TVN24 Falenta po raz kolejny przekonywał, że ponad rok temu informował funkcjonariuszy ABW i CBA z delegatur Wrocławia i Legnicy o podsłuchach w warszawskich restauracjach. Mówił o tym wcześniej w innych mediach.
- Te pseudorewelacje nie polegają na prawdzie. Moim zdaniem jest to próba przesunięcia środka ciężkości na naszą stronę - odpowiadał wtedy Falencie Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Teraz unika dalszych komentarzy. - Nie chcę uczestniczyć w debacie publicznej z człowiekiem podejrzanym - mówi Dobrzyński.
Rzecznik ABW podkreślał wcześniej: - Osoby o statusie podejrzanego mają prawo zmieniać zdanie, zmieniać zeznania, bo to gwarantują przepisy.
Podejrzany się broni
Falenta stwierdził, że funkcjonariusze ABW i CBA, których informował o podsłuchach, chcieli rozpocząć postępowanie, ale nie dostali na to zgody ze strony przełożonych, gdyż - jak się wyraził - "sprawa dotyczyła polityków PO". Twierdził też, że niesłusznie jest podejrzanym i został "wrobiony" w nielegalne nagrywanie rozmów biznesmenów, polityków i urzędników w stołecznych restauracjach.
Podejrzany mówił także, że podczas swojego zatrzymania 24 czerwca przekazał kierującemu akcją, iż wcześniej kontaktował się ws. podsłuchów z ABW i CBA. - Liczyłem na to, że sytuacja zostanie natychmiast wyjaśniona, a ja zostanę oczyszczony z zarzutów - powiedział Falenta.
wideo 2/35
"Taśmy" tygodnika
W czerwcu tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów polityków, w tym m.in. Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką z lipca 2013 r. Szef MSW rozmawiał z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. Belka w zamian za wsparcie wspominał o dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym.
Śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania polityków prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Zarzuty w związku z podsłuchami postawiono dotychczas biznesmenowi Markowi Falencie, jego szwagrowi biznesmenowi Krzysztofowi Rybce, a także dwóm pracownikom restauracji, w których nagrywano rozmowy - Łukaszowi N. i Konradowi L.
Zawiadomienie złożył ktoś inny
Falenta zapowiadał w środę, że w trakcie przesłuchania w praskiej prokuraturze przekaże wniosek o ściganie funkcjonariuszy, którym - jak twierdził - miał przekazać informacje o podsłuchach w restauracjach. Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga nie chce odpowiadać, czy Falenta przekazał taki wniosek w trakcie czwartkowego przesłuchania. - Przesłuchanie było tajne - tłumaczy.
Portal tvn24.pl nieoficjalnie się dowiedział, że został wezwany pilnie ws. kolejnych dowodów, które zdaniem prokuratury go obciążają.
Prokurator Mazur dodaje jednak, że tydzień temu do jej prokuratury trafiło zawiadomienie w tej sprawie, ale złożone nie przez Falentę. Stało się to po artykule w tygodniku "Do Rzeczy". Zawiadomienie zostało przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Ta przekazała je ostatecznie do prowadzenia drugiej, stołecznej prokuraturze okręgowej.
wideo 2/24
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl//rzw / Źródło: tvn24.pl