Wszyscy ludzie, którzy grzebią przy prawie aborcyjnym, muszą mieć świadomość skutków społecznych, jakie ich decyzje niosą. Zakaz aborcji nie wpływa na wzrost urodzeń, wręcz przeciwnie - powiedziała w TVN24 Kamila Ferenc z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. - Tam, gdzie jest liberalne prawo aborcyjne, gdzie jest dostęp do antykoncepcji, tam rośnie liczba urodzeń dzieci. Zakaz aborcji nie niweluje aborcji, nie sprawia, że jej nie ma - mówiła. Jak dodała, dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie może doprowadzić "do niemal całkowitego zakazu legalnej aborcji w Polsce".
Trybunał Konstytucyjny zajmuje się dziś sprawą dopuszczalności aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Jeśli orzeknie o niekonstytucyjności zaskarżonych przepisów, będzie to pierwsza zmiana wypracowanego w 1993 roku kompromisu aborcyjnego.
Wniosek grupy posłów dotyczący tej kwestii po raz pierwszy trafił do Trybunału Konstytucyjnego już trzy lata temu. Ze względu na zakończenie kadencji parlamentu uległ on jednak dyskontynuacji. Po raz kolejny wniosek trafił do Trybunału Konstytucyjnego w 2019 roku - złożyła go grupa 119 posłów PiS, PSL-Kukiz'15 oraz Konfederacji. Przedstawicielami wnioskodawców są posłowie Prawa i Sprawiedliwości - Bartłomiej Wróblewski oraz Piotr Uściński.
We wniosku zaskarżono przepis, który stanowi, że aborcja jest dopuszczalna, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także przepis doprecyzowujący tę regulację.
Zdaniem wnioskodawców przepisy te legalizują praktyki eugeniczne w stosunku do dziecka jeszcze nieurodzonego, odmawiając mu tym samym poszanowania ochrony godności człowieka.
"Zakaz aborcji nie wpływa na wzrost urodzeń, wręcz przeciwnie"
Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny powiedziała we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że ewentualna decyzja Trybunału o niekonstytucyjności obowiązujących przepisów może oznaczać całkowity zakaz aborcji w Polsce, "jeżeli patrzymy na statystki dotyczące ustawowej aborcji". Ale - jak zaznaczyła - musimy pamiętać o tym, że aborcje były, są i będą. - Odbywają się cały czas również w przesłankach pozaustawowych i tych szacuje się, że jest około 120-150 tysięcy rocznie - dodała.
- Dzisiejszy nie wyrok, ale coś, co będzie nazywane wyrokiem, doprowadzi do niemal całkowitego zakazu tej legalnej aborcji w Polsce - powiedziała.
- Wszyscy ludzie, którzy grzebią przy prawie aborcyjnym, muszą mieć świadomość skutków społecznych, jakie ich decyzje niosą. Zakaz aborcji nie wpływa na wzrost urodzeń, wręcz przeciwnie - mówiła Ferenc. - Tam, gdzie jest liberalne prawo aborcyjne, gdzie jest dostęp efektywny do antykoncepcji, tam rośnie liczba urodzeń dzieci - powiedziała.
- Po drugie, zakaz aborcji nie niweluje aborcji, nie sprawia, że jej nie ma, tylko przenosi ją może już nie do podziemia rozumianego w stylu lat 80., 90., natomiast na pewno zmusi to kobiety do jeżdżenia do klinik zagranicznych i opłacania zabiegów z własnych pieniędzy, mimo że mają ubezpieczenie zdrowotne w Polsce - wyjaśniała. A - jak mówiła - "osoby niezamożne będą zmuszone albo urodzić albo, niestety, sięgną po metody nie do końca bezpieczne, na przykład po środki z niepewnych źródeł".
"Zgniły" kompromis aborcyjny
Na uwagę, że tym razem nie będzie protestów ze względu na epidemię i towarzyszące jej obostrzenia dotyczące organizowania zgromadzeń, odparła, że "sytuacja nie jest przypadkowa". - Ten kompromis aborcyjny, my go nazywamy zgniłym, chcemy, żeby był naruszony, tylko chcemy, żeby był naruszony w stronę liberalizacji - powiedziała prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
- Z mojej perspektywy druga strona chce narzucić swój światopogląd, ograniczając wolność, możliwość decydowania o swoim życiu osobistym. Myślę, że to jest przede wszystkim materiał na debatę, która może się odbywać na wysłuchaniach publicznych, w Sejmie, na komisjach, poza Sejmem. Przy składzie obecnego Sejmu wolałabym, żeby się odbywała poza Sejmem, ale żeby jednak rządzący słuchali społeczeństwa, i tam możemy dyskutować, co mamy na szali - mówiła.
"Podejście do aborcji dzisiaj jest naznaczone upokarzającym traktowaniem kobiet"
Jak powiedziała, "podejście do aborcji dzisiaj jest naznaczone upokarzającym traktowaniem kobiet, nieludzkim i poniżającym ich traktowaniem, dyskryminacją kobiet". Zauważyła także, że "noszenie ciąży, gdzie stwierdzono bardzo ciężkie i nieodwracalne wady płodu, wady, których nie da się już uleczyć ani zoperować" niesie za sobą ryzyko. - Im dłużej trwa ta ciąża, tym ona niesie większe ryzyko, na przykład zatrucia wód płodowych, różnych krwotoków - mówiła.
Prawniczka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny powiedziała, że "mamy jako nieliczni wśród krajów europejskich tak restrykcyjne prawo". - Żadne inne świadczenie medyczne nie jest traktowane z taką stygmatyzacją, jaką jest przerywanie ciąży - oceniła.
Źródło: TVN24