Fundacja Życie i Rodzina kierowana przez Kaję Godek złożyła w Sejmie nowy projekt nowelizacji dotyczący aborcji. Autorzy chcą zakazać w nim "publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży" i wprowadzić w związku z tym zmiany w Kodeksie karnym. Za "nakłanianie kobiety do przerwania ciąży" miałoby grozić nawet osiem lat więzienia.
Obywatelski projekt zatytułowany "Aborcja to zabójstwo" przygotowała antyaborcyjna Fundacja Życie i Rodzina kierowana przez Kaję Godek. W środę przedstawiciele fundacji złożyli go w Sejmie. - Spotykamy się dzisiaj świętując fakt, że Polacy są za życiem, że ludzie chcą, żeby ochrona życia nie była pustym frazesem, pustym zapisem w ustawie, ale żeby ochrona życia realizowała się w sposób pełniejszy. Cieszymy się, że jest tak wielu ludzi, którzy domagają się ochrony dla dzieci nienarodzonych - powiedziała Godek. Pod projektem - jak mówiła - złożono około 150 tysięcy podpisów.
Antyaborcyjny projekt fundacji Kai Godek
Autorzy projektu domagają się wprowadzenia zmian w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Chcą między innymi zakazać "publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży", jak również "publicznego nawoływania do przerwania ciąży". Według projektu zakazane byłoby także "publiczne informowanie o możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami".
Autorzy chcą zabronić także "produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania druku, nagrań lub innych przedmiotów lub nośników danych" z zakazanymi treściami.
OBEJRZYJ REPORTAŻ: Kaja Godek. Kim jest i o co walczy? >>>
Więzienie za "nakłanianie kobiety do przerwania ciąży"
Fundacja Kai Godek chce zmienić też Kodeks karny. Za "nakłanianie kobiety do przerwania ciąży" miałoby grozić do trzech lat więzienia, natomiast jeżeli "dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej", kara ta miałaby wzrosnąć do zakresu "od sześciu miesięcy do lat ośmiu".
§ 1. Kto nakłania kobietę do przerwania ciąży podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub w § 2, Sąd orzeka podanie wyroku do publicznej wiadomości.
Lewica: im więcej takich projektów tym wyższe poparcie dla liberalizacji przerywania ciąży
Do projektu ustawy odniosły się posłanki Lewicy na konferencji prasowej w Sejmie. W ocenie Wandy Nowickiej, "żaden najbardziej represyjny projekt zakazujący przerywania ciąży nie likwiduje zjawiska aborcji". - Kobiety będą przerywały ciążę tak, jak przerywały do tej pory, jak przerywają i będą przerywać. Po prostu kobiety czasem tej aborcji potrzebują i dlatego też muszą mieć dostęp do legalnej aborcji - podkreślała. - Im więcej projektów à la Godek - tym wyższe poparcie dla liberalizacji przerywania ciąży w Polsce. Niech Kaja składa swoje projekty, a społeczeństwo i tak wie, co ma o tym myśleć - dodała. - Nawet, jeśli prawica pójdzie za tym szaleńczym głosem Kai Godek i ta ustawa zostanie przyjęta, to będziemy dalej informowały (o możliwości przerwania ciąży - red.), a po odejściu PiS-u od władzy zmienimy to drakońskie prawo - mówiła Beata Maciejewska. Wiceszefowa klubu Lewicy Marcelina Zawisza oceniła, że ograniczanie dostępu do informacji w XXI wieku nie ma szans powodzenia. - Kaja Godek oczywiście o tym wie. Boimy się tego, że Prawo i Sprawiedliwość ten projekt poprze - dodała.
Źródło: tvn24.pl, PAP