Chciałem pokazać, że w polityce można robić coś bez pieniędzy - mówi rozgoryczony poseł PO Janusz Palikot. W związku z tym, że nie przyniosło to zamierzonego efektu i na nikim nie zrobiło wrażenia postanowił: poselską pensję co miesiąc przekazywać będzie na cele dobroczynne. A już trochę pieniędzy "przepadło" - trochę, czyli 460 tys. zł.
Tyle zarobił Palikot-poseł przez cztery lata. Pieniędzy jednak z kasy Sejmu nie odbierał. Ale, że nie spotkało się to z taki uznaniem, jakiego spodziewał się polityk zdecydował się pensję brać. Bo, jak wyjaśniał w TVN24, w ostatnich miesiącach wzrosła liczba osób i instytucji, które zwracają się do niego o wsparcie finansowe.
Ja sztuczek PR już nie potrzebuję palikot
- Od 4-5 lat nie prowadzę działalności gospodarczej i nie mam dochodów, więc najczęściej odmawiam - przyznał. Ale ma się to zmienić. Palikot pensję będzie brał, ale tylko po to, by zaspokoić potrzeby tych naprawdę potrzebujących.
10 tys. Palikota do podziału
- W sytuacji w której nie ma znaczenia, czy pobieram, czy nie, a sprawa - w mojej ocenie - nie żyje, nie ma wpływu na mój wizerunek, takie rozwiązanie ma sens - ocenił. I podkreślił, że co miesiąc do podziału będzie 10 tys. złotych.
Poseł jest srodze zawiedziony, że na nikim nie zrobiło wrażenia, że zrzekł się poselskiej, niemałej pensji. Mówił, że wchodząc do polityki chciał pokazać, iż w polityce mogą pojawić się ludzie, którzy nie przychodzą tam dla pensji tylko po to, żeby coś zrobić.
- To się bardzo pomału i słabo przebija. Być może jest sens od razu składając deklarację przekazywać je na jakąś organizację dobroczynną - mówi. Jak zaznacza swój pomysł poddał pod debatę. CZYTAJ WPIS NA BLOGU PALIKOTA
Na pytanie, czy nie jest to kolejna sztuczka PR, ostro ucina, że krok ten wynika z chęci pomocy innym. - Ja sztuczek PR już nie potrzebuję - dodaje z uśmiechem.
eko/iga
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24