Z przyrodą mamy problem. I wcale nie chodzi w tym momencie o globalną katastrofę klimatyczną. Jest to problem natury osobistej. Albo inaczej: to problem naszego osobistego stosunku do natury. To trochę jak z fotografią tygrysa na ścianie w salonie. Ładnie wygląda, może nawet fascynuje, ale przecież za nic w świecie nie chcielibyśmy tego zwierzęcia mieć w mieszkaniu.Artykuł dostępny w subskrypcji
Z dobrodziejstw przyrody korzystaliśmy - tak zwyczajnie na co dzień - przez ostatnie dwa i pół miliona lat, czyli od zawsze. I nagle przestaliśmy. Z różnych powodów. Bo tak jest bezpiecznie, bo tak jest wygodnie. Przyroda stała się pewnego rodzaju dekoracją, którą, owszem, lubimy, ale poza względami estetycznymi nie jest nam do niczego potrzebna. Co więcej, lepiej się do owej dekoracji nie zbliżać, bo może pokąsać albo pobrudzić.