Na karę 14 lat więzienia został skazany w czwartek w Łodzi 27-letni Damian K. Mężczyzna jest winny podpaleń kamienic w Łodzi i zabójstwa trzech osób, które zginęły w jednym z pożarów. Prokurator domagał się dla sprawcy dożywocia - będzie więc apelacja.
Oskarżony ma też zapłacić ponad 210 tys. zł pokrzywdzonym tytułem częściowego naprawienia szkody. Oskarżony przed sądem Okręgowym w Łodzi nie przyznał się do zabójstwa, a tylko do podpaleń. Obrona wnosiła więc o uniewinnienie od zarzutu zabójstwa. Sąd podkreślił jednak, że nie ma wątpliwości, że oskarżony jest sprawcą wszystkich pożarów. W tej sytuacji obrona również będzie się odwoływała. Wyrok nie jest prawomocny.
Co najmniej 10 podpaleń
Do serii pożarów w kamienicach przy ulicach Wschodniej i Pomorskiej w samym centrum Łodzi doszło między listopadem 2007 a marcem 2008 roku. Według prokuratury, mężczyzna w tym czasie dokonał co najmniej dziesięciu podpaleń.
Najbardziej tragiczny w skutkach pożar wybuchł 22 grudnia 2007 roku w kamienicy przy ul. Wschodniej 18. Według śledczych, sprawca nad ranem podłożył ogień na drewnianej klatce schodowej i na poddaszu czteropiętrowej kamienicy. W pożarze zginęły trzy osoby - dwie kobiety i mężczyzna - mieszkające na poddaszu. Dwie kolejne zatruły się dymem. Kilkanaście rodzin straciło wówczas dach na głową. Za spowodowanie właśnie tego pożaru Damian K. usłyszał zarzut zabójstwa trzech osób, dokonanego ze szczególnym okrucieństwem.
Okazało się, że sprawca po raz kolejny podpalił tę samą kamienicę kilka miesięcy później - w marcu 2008 roku. Wówczas nikt nie zginął, ale straty materialne były ogromne. W sumie w wyniku tych dwóch podpaleń oszacowano je na ponad 2,5 mln zł. Wielu lokatorów straciło dorobek całego życia.
Podpalał i dzwonił po straż
Wiedziałem, że zagrażam lokatorom, ale nie przypuszczałem, że coś im się stanie. Myślałem, że zdążą uciec Damian K.
Do większości pożarów dochodziło rano. Damian K. miał wzniecać ogień rozlewając łatwopalne płyny lub podpalając śmieci i stare ubrania przy drewnianych elementach kamienic, m.in. drzwiach czy drabinach. Po podpaleniu czasem dzwonił do straży pożarnej. Raz podał nawet własne nazwisko.
„Myślałem, że zdążą uciec”
27-latek został zatrzymany pod koniec kwietnia ubiegłego roku. Podczas przesłuchań kilka razy zmieniał wyjaśnienia. Raz przyznawał się do podpalenia kamienicy, w której zginęły trzy osoby, innym razem zaprzeczał i twierdził, że podpalał jego kolega.
Może się nauczy, że jednak zachowywanie się jak dziecko, że jak lubi ogień to podpala, jak chce osiągnąć jakąś przyjemność prostą, to nie kosztem innych ludzi, bo tak postępował oskarżony dotychczas. Być może lata spędzone w warunkach izolacji pozwolą mu na zastanowienie się nad swoim postępowaniem i sąd na to liczy. Sędzia Elżbieta Barska-Hermut
Biegli psychiatrzy orzekli, że mężczyzna ma obniżoną sprawność intelektualną i nieznacznie ograniczoną możliwość rozpoznania czynów. W śledztwie Damian K. mówił, że podpalał dlatego, bo mu się nudziło i uważał to za dobrą zabawę. Utrzymywał, że robił to pod wpływem alkoholu, a "jak pije, to przychodzą mu do głowy głupie pomysły". - Wiedziałem, że zagrażam lokatorom, ale nie przypuszczałem, że coś im się stanie. Myślałem, że zdążą uciec - mówił podczas jednego z przesłuchań.
"Życie go nie oszczędziło"
- Damian K. nie miał zamiaru bezpośredniego, ale u oskarżonego istniała obojętność na skutek. Było mu obojętnie czy ktoś zginie, czy nie, czy straci dorobek swojego życia, czy też nie. To jest coś, co nazywa się zamiarem ewentualnym - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Elżbieta Barska-Hermut.
Sąd uznał jednak, że należy dopasować karę do świadomości oskarżonego. Sędzia podkreśliła, że życie oskarżonego nie szczędziło. 27-latek nie ma właściwie wykształcenia, umie pisać i czytać na poziomie pierwszych lat szkoły podstawowej, wychowywała go tylko matka. Sąd uznał więc, że kara 14 lat więzienia jest adekwatna do szkodliwości społecznej czynu i spełni swoje zadanie.
- Za mały ten wyrok, nie jest sprawiedliwy. Za trzy osoby co zginęły przez niego i tyle ludzi stratnych, to jakieś kpiny - tak decyzję sądu skomentowały rodziny pokrzywdzone przez podpalacza.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24