100 tys. jakie przyjęła Weronika Marczuk-Pazura nie było łapówką. - To wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną - napisała w oświadczeniu skierowanym w poniedziałek do mediów jej agentka Joanna Bastrzyk. Dodała, że celebrytka jest przekonana o swojej niewinności, czego będzie dowodziła przed niezależnym sądem.
Kancelaria Weroniki Marczuk-Pazury oficjalnie reprezentowała spółkę Estate Management Poland Ltd. Pani Weronika działała na zlecenie i w imieniu przedstawicieli spółki, znanych jej wcześniej. Podjęła się ona wyłącznie obsługi prawnej inwestora, który miał przystąpić do przetargu. Pani Weronika Marczuk-Pazura nie przyjęła łapówki, lecz wynagrodzenie należne kancelarii za obsługę prawną - napisała agentka celebrytki.
"Ofiara z góry zaplanowanej akcji"
Bastrzyk donosi także, że Weronika Marczuk-Pazura obecnie przebywa w domu. - Czuje się w miarę dobrze, chociaż w dalszym ciągu ciężko jest jej uwierzyć w to, co się stało i pogodzić się z tym, że stała się ofiarą i jednocześnie negatywną bohaterką z góry zaplanowanej akcji - napisała Bastrzyk.
"Nie będzie kontaktu"
W dokumencie agentka zwróciła się do dziennikarzy o "niepodejmowanie prób kontaktu z Panią Weroniką, która - nie z własnej woli - zmuszona jest na tym etapie postępowania odmówić komentowania tej sprawy. (...) Apeluję do państwa o poszanowanie zasady domniemania niewinności, zgodnie z którą każda osoba pozostaje niewinna stawianych jej zarzutów do momentu udowodnienia jej winy. Wobec bardzo ogólnych informacji, które na ten moment wszyscy posiadamy, tworzenie dalszych scenariuszy życia zawodowego i prywatnego Pani Weroniki, jest stanowczo zbyt pochopne" - napisała agentka. Dodała, że Weronika Marczak-Pazura "nie ma możliwości korumpowania publicznej aukcji prywatyzacyjnej".
Zwolniona, po wpłaceniu grzywny
Weronika Marczuk-Pazura, była żona Cezarego Pazury, gwiazda programu "You Can Dance" została w dniu 23 września zatrzymana przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod zarzutem korupcji. W sobotę celebrytka została zwolniona z aresztu po wpłaceniu 600 tys. grzywny.
Podejrzana jest o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodzi w sumie o 450 tys. zł, z których przyjąć miała pierwszą transzę w wysokości 100 tys. Grozi jej do ośmiu lat więzienia.
eko//mat
Źródło: PAP