Dopiero dziesięć lat po zdarzeniu, a pięć lat po wyroku skazującym, stołecznym policjantom udało się schwytać Władysława M. - mężczyznę, który pobił interweniującego funkcjonariusza. Przez wszystkie te lata przestępca ukrywał się w Warszawie.
Początek sprawy sięga 2000 roku. Wtedy to jeden z mokotowskich policjantów - na ulicy Batorego - próbował zatrzymać mężczyznę. Przyglądający się tej interwencji Władysław M. postanowił pomóc swojemu koledze. Rzucił się więc na policjanta i zaczął okładać go pięściami po głowie. Chwilę po tym zdarzeniu Władysław M. został zatrzymany, a jego sprawę skierowano do sądu.
Mężczyzna wyszedł jednak z aresztu (miał odpowiadać z wolnej stopy). W 2005 roku zapadł wyrok skazujący Władysława M. na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Od tego czasu wszelki ślad po mężczyźnie zaginął. Skazany nie stawiał się na orzeczone wyrokiem dozory policyjne. Sąd zadecydował więc, aby wystawić za nim list gończy.
Zaskoczony obecnością policjantów
Kilka miesięcy temu sprawa trafiła do policjantów z Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Osób. Po pewnym czasie funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna prawdopodobnie przebywa w warszawskim mieszkaniu swojej dziewczyny. Gdy te przypuszczenia potwierdziły się, postanowiono zatrzymać przestępcę. Ściągnięto nawet posiłki, bo - jak informuje stołeczna policja - mężczyzna "posiada znaczną wiedzę i doświadczenie w sztukach walk".
Mężczyzna został zatrzymany w momencie. kiedy opuszczał lokal swojej dziewczyny. Nie krył zaskoczenia obecnością policjantów. Teraz trafi na dwa lata do więzienia - poinformowała w niedzielę Komenda Stołeczna Policji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Stołeczna Policji