Chciał wracać do domu, okazało się, że auta nie ma. Policjanci odnaleźli je bardzo szybko, a kierowca przypomniał sobie, co się stało. Podobnie jak inna kierująca, której też "skradziono samochód".
Pojechał fiatem seicento na cmentarz, zostawił auto na parkingu i poszedł odwiedzić nagrobki najbliższych. Po chwili wrócił, aby wyjąć potrzebne rzeczy, zamknął drzwi pojazdu i wrócił na cmentarz. Gdy chciał już wracać do domu, okazało się, że auta nie ma.
Zgłosił kradzież. Policjanci z komisariatu w Zawadzkiem rozpoczęli poszukiwania. Nie trwały długo. Czerwone seicento znaleźli w pobliskich krzakach.
"Kierujący przypomniał sobie, że nie zaciągnął hamulca ręcznego. Tłumaczył się tym, że na co dzień porusza się pojazdem z automatyczną skrzynią biegów. Warunkami sprzyjającymi 'uciecze samochodu' były spadek terenu, na którym został on zaparkowany oraz siła kierującego, który nadał seicento prędkości poprzez wyraziste zamknięcie drzwi" - podają policjanci ze Strzelec Opolskich w komunikacie.
Pomyliła ulice
Nie tylko mężczyzna myślał, że skradziono mu pojazd. W Strzelcach Opolskich kierująca audi zgłosiła kradzież swojego auta. Kobieta relacjonowała policjantom, że kiedy przyszła w miejsce, gdzie zaparkowała samochód, jego tam nie było.
Policjanci bardzo szybko odnaleźli audi. Okazało się, że kierująca "miała ciężki dzień i zapomniała, że zaparkowała swój pojazd na innej ulicy".
Autorka/Autor: pop/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Strzelce Opolskie