W sobotę przy plaży nad jeziorem Ukiel w Olsztynie utonął 36-letni mężczyzna, który ratował swojego siedmioletniego syna. - Wyciągnąłem tego chłopca z wody. Wtedy zobaczyłem, że pod wodą jest jego ojciec, który podpierał dziecko do góry tak, żeby mogło złapać oddech - relacjonował przed kamerą TVN24 Dawid Polakowski, który uczestniczył w akcji ratunkowej.
Do tragedii doszło w sobotę przy niestrzeżonej plaży nad jeziorem Ukiel, między plażą miejską a plażą za hotelem Omega. - 36-letni mężczyzna był tam z trójką dzieci. Gdy siedmioletni syn był w wodzie i zaczął wzywać pomocy, ojciec rzucił się na ratunek. Na pomoc ruszyli też świadkowie - opowiada mł. asp. Jacek Wilczewski z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Utonął ratując syna
W akcji ratunkowej uczestniczył m.in. Dawid Polakowski, który opowiedział przed kamerą TVN24, jak doszło do tragedii. - To wszystko wydarzyło się kilka metrów od brzegu. Jakaś kobieta na plaży krzyknęła, że w wodzie jest dziecko, które potrzebuje ratunku - mówił.
Dodał, że "chłopiec nie wydawał z siebie żadnego dźwięku, tylko machał rączkami i już schodził pod wodę". - Wsiadłem na skuter, który był na brzegu, podpłynąłem, wskoczyłem do tego chłopca i wyciągnąłem go z wody - opowiadał Dawid Polakowski. Wtedy zorientował się, że chłopca nad lustrem wody utrzymywał mężczyzna, który sam znajdował się pod wodą.
- To był tata tego chłopca. Trzymał ręce w górze, podpierał swojego syna, żeby mógł zaczerpnąć powietrza. Robił to, chociaż sam już tracił ostatni oddech. Nie walczył o siebie, tylko o dziecko - mówił świadek.
Dawid Polakowski zabrał dziecko na skuter i ruszył w kierunku brzegu. Zrobił to, bo - jak zaznaczył - do znajdującego się pod wodą mężczyzny podpłynął inny świadek. - Ruszyłem z tym chłopcem, bo opił się wody, chciałem, żeby jak najszybciej zaopiekowali się nim ratownicy - mówił.
ZOBACZ TEŻ: Wynosi kąpiącego się na otwarte morze. Co robić, gdy porywa nas prąd strugowy? Nie wolno z nim walczyć
Nieudana reanimacja
36-letniego ojca chłopca udało się wydobyć na brzeg kilka minut później. - Niestety, był już wtedy nieprzytomny - opowiada Dawid Polakowski. Zaznacza, że od razu, kiedy to było tylko możliwe rozpoczęto reanimację.
Policja przekazała, że pomimo godzinnej resuscytacji, życia mężczyzny nie udało się uratować.
Oprócz siedmiolatka, na plaży była jeszcze dwójka jego rodzeństwa w wieku 6 i 10 lat. - O tym, co się stało, została powiadomiona babcia dzieci. Okoliczności tragedii wyjaśni policja pod nadzorem prokuratora - przekazał mł. asp. Jacek Wilczewski z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24