Kolejny niebezpieczny incydent z udziałem śmigłowców Black Hawk. Tym razem jeden z uczestników imprezy wojskowej "Jesienny Ogień" niedaleko Orzysza nagrał, jak dwa helikoptery lecą bardzo nisko nad zgromadzonymi widzami i o mało się nie zderzają. "To cud, że żaden Black Hawk jeszcze nie spadł w ostatnim czasie" - czytamy w komentarzu pod filmem opublikowanym w mediach społecznościowych. Ekspert i publicysta lotniczy mówi nam, że doszło do niedopuszczalnie niskiego przelotu nad publicznością. Z kolei Ministerstwo Obrony Narodowej zapewnia, że przelot odbył się z zachowaniem wszelkich norm i zasad bezpieczeństwa.
Impreza wojskowa "Jesienny Ogień" odbyła się w miniony weekend na poligonie w Bemowie Piskim niedaleko Orzysza. Gościł na niej minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Zgromadzeni widzowie mogli zobaczyć w akcji sprzęt wojskowy między innymi: Abramsy, K2, Kraby, HIMARS-y, Borsuki, Raki, Rosomaki i myśliwce F-16. Scenariusz ćwiczeń zakładał atak wrogiej armii i próbę zdobycia Orzysza. Zadaniem Wojska Polskiego było odparcie ataku. W pokazie, któremu przyglądał się szef MON, udział brali wyłącznie polscy żołnierze.
Kolejny incydent ze śmigłowcami Black Hawk
Podczas imprezy pojawiły się też wojskowe śmigłowce Black Hawk. Jeden z widzów biorących udział w imprezie opublikował w mediach społecznościowych filmik, na którym widać niebezpieczny incydent z ich udziałem. Na nagraniu widać bardzo nisko lecące helikoptery nad bardzo licznie zgromadzoną publicznością. Dalej obie maszyny, tuż przed drzewami, zaczynają wzbijać się w powietrze, pilot jednej z nich nagle gwałtownie odbija w lewo, tak jakby chciał uniknąć zderzenia z lecącą przed nim maszyną. "To cud, że żaden Black Hawk jeszcze nie spadł w ostatnim czasie… Tym razem Orzysz i weekendowy pokaz"- napisał na portalu X (Twitter) pod załączonym nagraniem internauta.
MON: przelot z zachowaniem wszelkich norm i zasad bezpieczeństwa
O komentarz do zdarzenia poprosiliśmy Wydział Prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej. "W pokazie wzięły udział śmigłowce S-70 i Black Hawk, będące na wyposażeniu żołnierzy Jednostki Wojskowej GROM. W trakcie realizacji zadania żołnierze wykonali w warunkach poligonowych przelot nad publicznością z zachowaniem wszelkich norm i zasad bezpieczeństwa oraz zgodnie z procedurami działania, obowiązującymi żołnierzy Wojsk Specjalnych, za co odpowiedzialni są zarówno piloci śmigłowców, jak i Inspektor Bezpieczeństwa Lotów. Sposób działania został poprzedzony treningiem zgrywającym oraz próbą generalną do wydarzenia" - czytamy w odpowiedzi MON, przesłanej naszemu dziennikarzowi.
Ekspert: niedopuszczalnie niski przelot nad publicznością
Innego zdania jest publicysta lotniczy Michał Setlak, który mówi, że to, co wydarzyło się na imprezie, jest niedopuszczalne. - Już na pierwszy rzut oka widać, że, podobnie jak w Sarnowej Górze, mieliśmy do czynienia z niedopuszczalnie niskim przelotem nad publicznością - i to nie jednego, a dwóch śmigłowców. Przypomnę, że podczas pokazów lotniczych statki powietrzne nie mogą lecieć niżej niż 300 metrów nad widzami. Po tym przelocie pilot pierwszego Black Hawka wykonuje strome wznoszenie, co samo w sobie nie musi być niebezpieczne. Problem jednak polega na tym, że manewr ten odbywa się kosztem prędkości - to jak jazda pod górkę z rozpędu - śmigłowiec gwałtownie zwalnia i druga maszyna błyskawicznie go dogania. Naprawdę niewiele brakowało, by doszło do kolizji, z której żadna z załóg nie uszłaby z życiem, a prawdopodobnie zginęliby też ludzie na ziemi - komentuje Setlak. - Nie sądzę, by ten efektowny manewr został prawidłowo zaplanowany przed lotem, bo rozejście śmigłowców na wznoszeniu powinno było się odbyć w przeciwne strony i w sposób precyzyjnie zsynchronizowany w łączności radiowej. Jeśli po takich incydentach, jak w Sarnowej Górze i Orzyszu, nie zostaną wyciągnięte konsekwencje i wdrożone odpowiednie środki zaradcze, lotnicza tragedia w polskich służbach mundurowych będzie tylko kwestią czasu. Seria katastrof (Mi-24 z późniejszym pilotem policyjnego Black Hawka za sterami, CASA w Mirosławcu, Bryza w Babich Dołach) doprowadziła w końcu do wypadku w Smoleńsku - dodaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony Narodowej, Kaczan-OGF/tiktok, Krzysiek_1996/X/Twitter