Na realizowanych w Polsce umowach offsetowych strona polska wychodzi jak Zabłocki na mydle, ku uciesze amerykańskich kontrahentów. A to za sprawą Ministerstwa Gospodarki i Agencji Rozwoju Przemysłu - uważa "Trybuna Robotnicza".
Już w momencie podpisywania słynnej umowy na zakup wielkich i niezniszczalnych F-16, którą polski rząd zawarł z koncernem Locked Martin, pojawiały się głosy, że dajemy się sfrajerować. Jest gorzej niż w założeniach, bo strona amerykańska wycofała się z większości istotnych zobowiązań zaraz po wejściu umowy w życie. Pierwszym momentem, kiedy strona polska miała prawo poczuć się jak jeleń, było wycofanie się Amerykanów z jednego z kluczowych elementów umowy offsetowej na F 16, czyli zobowiązania wsparcia sprzedaży stu samolotów transportowych M 28 (Skytruck), i tylu samo M 18, produkowanych przez Polskie Zakłady Lotnicze w Mielcu. Za realizacje tego kontraktu odpowiedzialna była spółka Skytruck LCC. Kupiła jednak tylko jeden samolot po cenie dumpingowej. W myśl umowy, firma zdobyła wyłączność na sprzedaż samolotów. Efektem było zablokowanie prób sprzedaży Skytrucków przez innych polskich oferentów. Odpowiedzialna za restrukturyzację mieleckich PZL, Agencja Rozwoju Przemysłu zajmuje się z upodobaniem zrywaniem negocjacji kontraktowych. Mieleckie przedsiębiorstwo, zanim w ramach offsetu opchnięto go Amerykanom, miało szansę na podpisanie atrakcyjnej umowy z rządem Wietnamskim na dostawę samolotów Skytruck. Wietnamczyków interesowała tylko ostateczna cena. Strona polska i tak po mistrzowsku położyła wszystkie negocjacje i w rezultacie Wietnamczycy pokazali nam wała. W Iraku natomiast uniemożliwiono zawarcie kontraktów na zbrojenie polskiej armii, największej polskiej firmie zbrojeniowej - Bumarowi. Wydarzenia te szczegółowo opisywała wtedy prasa. Sprzedaż PZL w Mielcu francuskiej spółce UTH, będącej w konsorcjum z amerykańską United Technologies Company jest najlepszym przykładem gospodarności polskiego rządu. Dzięki tej transakcji Amerykanie uzyskali, prawie za darmo, prawo do produkcji Skytrucków, w których sprzedaży mieli pomagać.
Źródło: "Trybuna Robotnicza"