Platforma Obywatelska chce stworzyć nową superformację do walki z korupcją i przestępstwami gospodarczymi. Ma być to Policja Finansowa na wzór włoskiej Guardia di Finanza. W jej skład wejdzie najbardziej kontrowersyjna służba specjalna IV RP, czyli CBA. Wynika to z dokumentów PO, do których dotarł "Dziennik".
Oprócz CBA, w Policji Finansowej znajdą się: wywiad skarbowy, urzędy kontroli skarbowej i generalny inspektor informacji finansowej. Donald Tusk już po wyborach zadeklarował, że CBA nie będzie zlikwidowane. Zostanie jednak wchłonięte przez szerszą formację - dowiedziała się gazeta. Wynika to z dokumentu dotyczącego reformy służb, który stworzyli były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki i Paweł Graś, szef sejmowej speckomisji.
Policja Finansowa ma mieć znacznie szersze uprawnienia niż CBA. Tak jak dotychczas biuro antykorupcyjne będzie zakładać podsłuchy, stosować prowokacje i używać agentów pod przykryciem. Oprócz tego uzyska nowe możliwości. Chodzi o stały i bezpośredni dostęp do wszelkich informacji podatkowych, finansowych i celnych o obywatelach i firmach. Na przykład będzie bezpośrednio powiadamiana o każdym przelewie bankowym powyżej 10 tysięcy euro.
"Za zwalczanie korupcji i przestępstw gospodarczych ma być odpowiedzialny jeden człowiek, szef Policji Finansowej" - mówi "Dziennikowi" Biernacki. Platforma chce dać supersłużbie większe uprawnienia, ale jednocześnie zapowiada zaostrzenie kontroli nad jej działalnością. To, co wolno, a czego nie na przykład podczas operacji specjalnych, ma uregulować ustawa o pracy operacyjnej – jedna dla wszystkich służb i policji. Dziś te sprawy ujęte są w tajnych instrukcjach.
"Znacznie większą niż dotychczas kontrolę nad służbami będzie miała sejmowa komisja kierowana przez polityka opozycji. Dotąd szef służb mógł kłamać, a posłowie musieli wierzyć mu na słowo. Teraz powinni uzyskać dostęp do źródłowych dokumentów, a kłamstwo groziłoby odpowiedzialnością karną" - uzasadnia Biernacki.
Policja Finansowa może powstać najwcześniej za kilka - kilkanaście miesięcy, po uchwaleniu nowych ustaw. Zanim do tego dojdzie, Platforma chce, by CBA działało, ale bez obecnego szefa Mariusza Kamińskiego. Los jego i jego zastępców został już przesądzony - wynika z informacji gazety. Wprawdzie szefa CBA chroni przewidziana ustawą czteroletnia kadencja, jednak politycy PO znaleźli już haczyk. Zgodnie z ustawą szefem tej służby nie może być osoba, która angażuje się politycznie.
Tymczasem zdaniem polityków Platformy, CBA wzięło aktywny udział w kampanii wyborczej na rzecz PiS. Koronnym dowodem ma być zorganizowanie konferencji prasowej w sprawie posłanki Beaty Sawickiej przyłapanej na przyjmowaniu łapówki. Właśnie zarzut złamania zasady apolityczności może stać się powodem zdymisjonowania kierownictwa CBA. "Absolutnie niedopuszczalne były słowa, które padły na tej konferencji z ust rzekomo apolitycznego szefa CBA o tym, że Polacy muszą wiedzieć, na kogo będą głosować" - mówi Paweł Graś, polityk PO.
Podobnie uważa Donald Tusk: "Kamiński szczególnie w ostatnich tygodniach sprawiał wrażenie bardzo zaangażowanego politycznie" - ocenił wczoraj lider PO. Biuro antykorupcyjne w najbliższym czasie wezmą pod lupę audytorzy wyznaczeni przez Platformę. Operacjami CBA chcą się także zająć posłowie w komisjach śledczych.
Cała sytuacja oburza Jarosława Kaczyńskiego: "Nie ma wątpliwości, że Platforma chce sparaliżować prace CBA" - komentował premier. To nie koniec rewolucji w służbach. Jak dowiedział się "Dziennik", PO rozważa m.in. zlikwidowanie za kilka miesięcy stanowiska ministra koordynatora służb specjalnych.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl