Studio Małych Form PiSu zdecydowanie obniżyło loty. Nie chodzi o produkcję krótkich wniosków do prokuratury – w tym nadal przoduje – ale o krótkie formy filmowe. Po sukcesie kasowym – raczej „głosowym” liczonym oddanymi głosami – filmu o Kocie Sylwestrze i superprodukcji „Oligarcha”, tym razem przewiduję klapę bajki o Wilku Donaldzie.
Jeżeli ktoś nie widział (jest do obejrzenia na tvn24.pl) to podrzucę krótkie streszczenie: podstępny wilk (w tej roli premier Tusk) puka do chatki babci Czerwonego Kapturka i obiecuje radykalne podwyżki płac. Babcia wpuszcza wilka, ten ją pożera i głaszcze się po brzuszysku, po czym pokazuje swoje prawdziwe oblicze: cha, cha, cha, żadnych podwyżek nie będzie! Na szczęście jest ktoś, kto uratuje Babcię i Kapturka. To Gajowy! W tej roli prezes Kaczyński. I stwierdza, że życie to nie bajka. Koniec. Napisów końcowych nie przewidziano. A szkoda! Bo publiczność krzyczy „Autor, autor!”. I mam wrażenie, że to już nie jest płodny duet scenarzystów poprzednich reklamówek. Tym razem to raczej ktoś zapatrzony w myśl światłą prezesa o wilczych zębach Donalda Tuska, którą to myślą prezes natchnął anonimowego autora. Może Kamiński ale ten młodszy? Jeżeli tak, to sporo musi się jeszcze nauczyć. Na przykład tego, że – stawiam w ciemno – kwartał po kampanii wyborczej to nie jest jeszcze najlepszy moment aby startować z premierą klipu politycznego. Bo publiczność jeszcze jest zmęczona poprzednim festiwalem a w dodatku pamięta klasyczne produkcje. Na przykład fenomenalny sequel „Oligarchy”, w którym biznesmeni pożerają sushi, opowiadają o interesach a ich żony odkrywają, że bezę należy jeść łyżeczką. To było coś! Tym razem beza jakby niedopieczona albo może Gajowy źle obsadzony? To już nawet inny klasyczny film PiSu, ten z rodziną ucieszoną z zakupu dywanu – choć to remake klasycznego klipu z kampanii Reagana – to i tak był o niebo lepszy. A tu normalnie chce się wyjść z kina. Szczerze jednak liczę, że pisowski SeMaFor jeszcze pokaże, co potrafi. Jak to mówił Zając w radzieckiej klasyce z udziałem innego Wilka: „Nu, pagadi!”.