Czułe urządzenia podsłuchowe miały wyłowić każde słowo Małgorzaty Papały. Przed pogrzebem trumna z ciałem generała Marka Papały została przez policję obłożona sprzętem podsłuchowym. Mundurowi liczyli, że ktoś z rodziny, żegnając zamordowanego, powie coś, co wskaże sprawcę zamachu - dowiedział się "Dziennik".
To przeczy lansowanej dziś tezie, że wyłącznie Urząd Ochrony Państwa brał na poważnie "wątek rodzinny" zamachu. "Dziennikowi" udało się zdobyć informacje o dramatycznych wydarzeniach z 1998 r. rozgrywających się w ciągu zaledwie kilku dni między zamachem a pogrzebem Marka Papały. Po zastrzeleniu generała 25 czerwca policja postanowiła wykorzystać na pogrzebie środki specjalne.
"Trumna naszpikowana była urządzeniami podsłuchowymi. Wtedy liczyliśmy na to, że rodzina powie coś nad grobem i rejestrowaliśmy każdą rozmowę" - przyznaje wysoki rangą oficer komendy głównej policji.
Dowód na podsłuchiwanie żałobników znajduje się nadal dwa metry pod ziemią - na cmentarzu. Informacje o podsłuchu w trumnie generała Marka Papały "Dzennik" potwierdził również w drugim, niezależnym źródle.
Informator gazety zdradził kulisy podjęcia decyzji o założeniu "techniki operacyjnej" w tak nietypowym miejscu. "Taką decyzję podjęto już drugiego dnia po zabójstwie. Narada odbyła się w komendzie głównej" - przyznaje oficer zastrzegający sobie anonimowość. "Ale nie dam sobie ręki uciąć, że tylko my kręciliśmy się wokół trumny" - mówi. Tam były też Wojskowe Służby Informacyjne" - odrzekł rozmówca.
Źródło: "Dziennik"