Dzięki za wszystkie mądre rady! Z Państwa sugestii wynika jednak daleko idąca tolerancja wobec kretynów. „Tolerować lub ignorować i robić swoje” – zdają się Państwo przekonywać… Albo nawet: „cierpliwie perswadować”…
Do niedawna też tak uważałem. Ale ostatnio robię się znacznie mniej pobłażliwy niż w przeszłości. Już tłumaczę, dlaczego. Pobłażliwie traktowany, niekontrastowany kretyn ma tendencję do utwierdzania się w swoim kretynizmie. Ba, zaczyna ów swój kretynizm podnosić do rangi jedynej racji, robi z tego ideologię. Chce władzy, chce rządu dusz… Co gorsza, kretyn, z natury rzeczy, jest bolszewikiem. Lewicowym lub prawicowym bolszewikiem, wielkiej różnicy nie ma. Prześledźmy, jak „rozumuje” kretyn – bolszewik. „Nie jestem wykształcony, niewiele potrafię, moja przydatność dla społeczeństwa jest niewielka, ale to nic, i tak powinienem być bogaty jak Rockefeller, a moje zdanie cenione jak zdanie Einsteina. No, może nie Einsteina, bo Einstein to Żyd, ale jakiegoś ważnego goja to już tak. Jeśli nie jestem bogaty – to oczywiście wina żydków, którzy rozkradają narodowy majątek, a przecież on mnie się należy! A pomagają im w tym inteligenci i wszelkiej maści wykształciuchy, którzy zrezygnowali (za obce pieniądze) z prawdziwej polskości. Jeśli moje zdanie nie jest w cenie, to oczywiście wina tych żydków, którzy knują, jakby tu stłamsić opinie prawdziwych Polaków”. No i tak „rozumujący” kretyn (można go poznać też po b. pobieżnej znajomości języka ojczystego) pójdzie za każdym, kto obieca mu, że zabierze bogatym i odda biednym. Czy ktoś z Państwa potrafi wskazać partie, które w ciągu ostatnich 19 lat nie obiecywały kretynom takich wspaniałości?… I dlatego kretyn raz głosuje na Tymińskiego, raz na Leppera, raz na… Zgadują Państwo na kogo? Jeśli nie, to proszę za chwilę poczytać wpisy: kto pierwszy poczuje się urażony?... Dlatego uważam, że nie należy przesadzać z tym pobłażaniem dla kretynów. Oczywiście: kretyn ma pełnię praw obywatelskich, prawo do związków, zgromadzeń, do własnych opinii i swobodnego ich wyrażania… Ale to nie znaczy, że ci, którzy kretynami nie są, ci, którzy nie kierują się jedynie interesem własnego brzucha i innych organów cielesnych, mają siedzieć cicho i pozwalać się kretynom panoszyć. Ich głos powinien być jasno słyszalny, powinien wyznaczać normę. Niech kretynizm w praktyce państwowej będzie wyjątkiem, a nie regułą.