Kogo cieszy długi weekend? MNIE! Choć wcale nigdzie nie jadę. Bo w poniedziałek, środę i piątek robimy zupełnie normalne programy. Szkoda? No, może trochę tak (w sobotę i niedzielę pogoda była piękna), ale z drugiej strony pewnie wszędzie w tym tygodniu będzie mnóstwo turystów. Takie masowe wysiłki zmierzające do wypoczęcia potrafią bardziej zmęczyć, niż praca.
Ja sobie tymczasem popracuję (wraz z Koleżankami i Kolegami w TVN24), żeby ci z Państwa, którzy zostali w domach i ci, którzy wybrali się w miejsca w których jest odbierany TVN24, mogli zobaczyć, co słychać w gospodarce.
A w gospodarce – przynajmniej w poniedziałek – słychać będzie głównie o podatkach. Bo to ostatni dzień. Sam zamierzam złożyć swój PIT tego dnia. Wezmę udział w innym ważnym (obok długiego weekendu) obrządku wiosennym: masowym PIT-owaniu. Jak zwykle będę się zżymał, że tak dużo musiałem zapłacić podatku, zastanawiając się jednocześnie, na co te moje pieniądze właściwie poszły. I próbując się pocieszać, że to właśnie jest solidaryzm społeczny – inni mogli z nich skorzystać.
Wolałbym jednak mieć pewność, że korzystali ci, którzy naprawdę potrzebują, a nie ci, którzy potrafią się tak ustawić, tak pokierować strumieniami pieniędzy, by wpadały im do kieszeni bardziej czy mniej wprost z państwowej kasy. Chciałbym mieć pewność, że wszyscy, którzy korzystają z pieniędzy z KRUS, rzeczywiście byli rolnikami (bo z naszych podatków dostają kilkanaście miliardów złotych dotacji rocznie). Chciałbym być pewien, że renciści którzy biorą wynagrodzenie od państwa nie pracują jednocześnie na czarno. Chciałbym mieć pewność, że inwestycje dokonywane z publicznych pieniędzy są prowadzone oszczędnie i efektywnie, a przetargi organizowane tak, by rzeczywiście wygrywali je oferujący najbardziej korzystne warunki.
Nie mam takiej pewności. I wcale nie dlatego, że przepisy są u nas niedoskonałe i pozwalają zbyt często na ich swobodne interpretowanie. Ale dlatego, że nawet niedoskonałe przepisy mogą dobrze służyć, jeśli ci, którzy je stosują postępują uczciwie. Bo wszystko zależy od każdego z nas, na stanowisku, na którym się znajduje – bo co jest uczciwe a co nie, wie każdy. Tylko nie każdy potrafi się oprzeć pokusie własnej chciwości... Niestety, znam i rencistów, którym renty są niepotrzebne i KRUSowców, którzy roli niemal na oczy nie widzieli. A i o niejednym ustawionym przetargu słyszałem...
Będę więc stał w jakiejś kolejce na poczcie do wysłania PITa, zastanawiając się dlaczego ten solidaryzm nie mógłby nas – każdego z osobna – mniej kosztować. Podobno wyrównanie podatków niezależnie od wysokości dochodów dałoby nie mniejsze dochody, niż obecny system. A jak pokazał przykład państw, w których podatek liniowy wprowadzono, pojawiłyby się dodatkowe pieniądze dzięki temu, że niektórzy unikający płacenia nie widzieli by już powodu, by ponosić ryzyko pozostawania w niezgodzie z prawem. Według obliczeń przedstawionych przez jednego z moich gości w FLP, wystarczyłoby 10% dochodów od każdego z nas... czyż to nie byłoby piękne?
Niestety nie dla każdego... bo to by zmniejszyło wachlarz możliwości stymulowania wyborców. A tak... zawsze można grać na ich nadziejach. Na razie mamy obiecane dwie stawki, 18 i 32% od 2009 roku – zobaczymy, czy obietnica zostanie dotrzymana... Tym bardziej, że naobiecywano nam też innych rzeczy, na które trzeba będzie w kolejnych latach dziesiątków miliardów złotych, a wzrost gospodarczy, który ma te wydatki sfinansować nigdy nie jest pewnym zjawiskiem...