Tusk wciąż jest uważany za niekwestionowanego lidera w PO. Ale narasta frustracja, dlaczego Tusk nie podejmuje pewnych decyzji. Mieliśmy tego przykład przy wyborze szefa klubu PO. Kiedyś każdy kandydat Tuska przeszedłby bez niczego. Dzisiaj przegrał - mówi "Dziennikowi" poseł PO Janusz Palikot.
Kamila Wronowska: W piątek na spotkaniu z Klubem Polskiej Rady Biznesu powiedział pan, że będzie się pan domagać od Donalda Tuska wyrzucenia z Platformy Obywatelskiej Jana Rokity. I jeśli Tusk tego nie zrobi, złoży pan wniosek o odwołanie Tuska z kierownictwa partii.
Janusz Palikot: Zacznę od tego, że bardzo niechętnie wypowiadam się o sprawach wewnętrznych Platformy. Bo partia traci przez takie wystąpienia. I za takie wystąpienie, jak moje za chwilę, powinno się wyrzucać z partii. Od wielu miesięcy w takich wystąpieniach przoduje Rokita. Wielu innych uznało, że można na takich wypowiedziach budować swój kapitał polityczny. Niestety przewodniczący partii Donald Tusk nie podjął odpowiednich kroków. I efekt jest taki, że trwa debata publiczna o sprawach wewnętrznych Platformy. To jest niedobre. Dlatego zdecydowałem się zabrać głos. Powiedziałem to, co pani teraz przywołała, że za takie zachowanie należałoby postawić wotum nieufności wobec przewodniczącego partii. To złoży pan wniosek o odwołanie Tuska?
Są dwie możliwości rozegrania tego. Albo odbędą się normalne wybory władz partii, które wypadają za półtora roku, albo uda się zwołać nadzwyczajny zjazd. Tę moją wypowiedź trzeba czytać jako całkowite niezadowolenie z zarządzania partią. Mam nadzieję, że Tusk jest w stanie przekonać ludzi, że poprowadzi nas do zwycięstwa. Jeśli przez te następne miesiące się nic nie zdarzy i tak jak dzisiaj przez media będziemy dyskutowali o problemach wewnętrznych, będzie to oznaczało pogłębianie się kryzysu i pod znakiem zapytania stanie, czy Tusk jest dobrym przywódcą. Będzie pan namawiał do zorganizowania takiego nadzwyczajnego zjazdu?
Kluczową sprawą jest kongres programowy. Tam się rozstrzygnie, kto jest numerem jeden, dwa, trzy w PO. Jeśli to się skończy niczym, to na pewno zacznie się poważna debata. W tej chwili Tusk wciąż jest uważany za niekwestionowanego lidera w PO. Ale narasta frustracja, dlaczego Tusk nie podejmuje pewnych decyzji. Mieliśmy tego przykład przy wyborze szefa klubu PO. Kiedyś każdy kandydat Tuska przeszedłby bez niczego. Dzisiaj przegrał. To coś znaczy.
Znajdzie pan w PO ludzi, którzy poparliby wniosek o odwołanie Tuska?
Najbliższy zjazd będzie dotyczyć spraw programowych. Taka uchwała nie miałaby sensu. Można jedynie złożyć wniosek o zjazd nadzwyczajny. Zgłosi pan wniosek o nadzwyczajny zjazd?
Mam nadzieję, że nie będę musiał. I że do maja Tusk podejmie różne decyzje w wielu sprawach. Ma wyrzucić Rokitę?
Usunięcie Rokity to za mało. To co Tusk ma zrobić?
Może zaproponować różnego rodzaju zmiany. Na przykład zaproszenie niektórych ludzi do PO. Nie chcę rozstrzygać, kto miałby to być. Ale na przykład ze środowiska samorządowców dobry byłby Rafał Dutkiewicz. Jest też Kazimierz Marcinkiewicz, który przebywa w Londynie. Tam jest milion Polaków, którzy mogliby zagłosować na PO. Mógłby być tam ambasadorem PO. Nie boi się pan, że Tusk wyrzuci pana za ten wywiad, a nie za Rokitę?
To byłoby śmieszne, gdyby się okazało, że wyrzuca się ludzi takich jak ja: lojalnych i wspierających go. Ale jeśli się tak stanie i będzie to zarazem początek zmian w PO, to ja się z tym zgadzam. Załóżmy, że udałoby się usunąć Tuska z kierownictwa PO. Kto mógłby go zastąpić?
Takim autentycznym liderem jest Bronisław Komorowski. On ma szansę pozyskać większość w PO. Ale sytuacja jest dynamiczna i kto wie, czy w najbliższych miesiącach na przykład Bogdan Zdrojewski nie uzyska jakiegoś dodatkowego wsparcia. Widzi się pan także w jakiejś innej partii niż w PO?
Nie. Bo uważam PO za fantastyczny pomysł polityczny. Dziś ma 30 proc. poparcia, a może być dużo więcej. Moje wystąpienie ma na celu zmobilizowanie zarządu partii do działań, które umożliwią uzyskać 40 proc. Nie widzę dziś na scenie politycznej formacji, która lepiej by łączyła różne poglądy. A gdyby powstała partia Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Olechowskiego?
Nie widzę tam dla siebie miejsca. Nie podam Kwaśniewskiemu ręki. Czym innym jest zawarcie jakiejś koalicji po wyborach. A z Olechowskim rozmawiał pan o planach na przyszłość?
Cały czas z nim rozmawiam. I odnoszę wrażenie, że Olechowski potrzebuje nie tak wiele, by ponownie zaangażować się w PO. Ale trzeba dać mu na to szansę. Będzie walka o Olechowskiego między PO a Kwaśniewskim?
Na pewno Olechowski jest łakomym kąskiem. Dla Kwaśniewskiego pozyskanie Olechowskiego byłoby takim moralnym usprawiedliwieniem powrotu do polityki. Ale Olechowskiemu jest wciąż bliżej do PO niż do Kwaśniewskiego. Jest miejsce dla Olechowskiego we władzach partii?
Moim zdaniem tak. Tylko pana zdaniem?
Jest więcej ludzi, którzy się o Olechowskim wypowiadają pozytywnie. Głównym przeciwnikiem Olechowskiego był zawsze Rokita. Więc odejście Rokity mogłoby oznaczać powrót Olechowskiego. Jeśli doszłoby do zmian w kierownictwie partii, gdzie byłoby miejsce dla Tuska?
Na razie pozycja Tuska jest niezagrożona. Niezależnie, czy ktoś złoży wniosek o odwołanie. Musiałby się znaleźć ktoś taki jak Komorowski, kto by chciał Tuska zastąpić. Dziś można powołać zarząd partii, który uwzględniałby też innych liderów PO, a nie tylko ludzi podporządkowanych Tuskowi. Dla człowieka takiego formatu jak Tusk, nawet jeśli nie miałby być przewodniczącym, jakieś miejsce się znajdzie. Trzeba zbudować drużynę. Nie wygrywają formacje, które mają jednego lidera. W PiS w ten sposób wyeliminowano wielu zdolnych ludzi takich jak Marcinkiewicz. Gdyby była drużyna w PO byłoby miejsce też dla Rokity. Była już kiedyś drużyna. Nie od początku Tusk był jedynym wodzem.
Ale przestała być. I to jest złe. Wierzę, że kilkunastu liderów zrobi więcej niż jeden, nawet wybitny.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl