W Raciborzu na stacji benzynowej "Shell" jakiś człowiek oblał się benzyną i chce się podpalić - napisała na platformę Kontakt TVN24 internautka Asia. Sprawcą zamieszania okazał się 48-latek, który żądał od pracodawcy pieniędzy. Do akcji wkroczyli antyterroryści, którzy obezwładnili mężczyznę. Był on pod wpływem alkoholu.
Mężczyzna na jedną z raciborskich stacji paliw wtargnął około godziny 10.00, gdzie się zabarykadował. Później oblał benzyną wnętrze budynku i siebie. Zaczął grozić, że się podpali, jeśli jego były pracodawca nie odda mu ponad dwóch tys. złotych.
Żądał dokładnie 2020 złotych, które zostały mu potrącone z wypłaty. 48-latek stwierdził, że jego były szef zrobił to niesłusznie oficer prasowy KPP w Raciborzu
- Żądał dokładnie 2020 złotych, które zostały mu potrącone z wypłaty. 48-latek stwierdził, że jego były szef zrobił to niesłusznie i to było główną przyczyną - wyjaśniła w rozmowie z tvn24.pl Anna Wróblewska, oficer prasowy KPP w Raciborzu.
Do akcji wkroczyli antyterroryści
Na miejsce przyjechała straż pożarna, policja oraz negocjator, który prowadził rozmowy z 48-latkiem. Nie okazały się one jednak skuteczne - do akcji wkroczyli antyterroryści, którzy go obezwładnili. Cała akcja zakończyła się o godzinie 13.45.
Na szczęście nikt nie został ranny. Jak się jednak później okazało, w zabarykadowanej stacji benzynowej przebywałała jedna z jej pracownic, która nie zdążyła uciec. Zamknęła się w jednym z pomieszczeń. O jej obecności 48-latek nie miał pojęcia.
Mężczyzna w chwil zatrzymania był pijany - miał 1,7 promila w wydychanym powietrzu. Jak wytrzeźwieje złoży wyjaśnienia. Zostanie też zbadany przez lekarzy. 48-latkowi grozi teraz do 10 lat więzienia.
Źródło: Kontakt TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: naszracibórz.pl