– Takiego bestialstwa nie sposób wytłumaczyć. Kurę zawiązano w taki sposób, że nie miała możliwości, by się uwolnić - mówi Jolanta Skowronek ze Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami "Lubelski Animals".
W sobotę społecznicy dostali sygnał od mężczyzny, który przy wiacie śmietnikowej w centrum Lublina znalazł reklamówkę z kurą.
Nazwali ją Kazia
- Oprócz psów i kotów zajmowaliśmy się do tej pory jeżem czy wiewiórką, ale nigdy kurą. Na miejsce pojechała lekarka z prowadzonej przez nas przychodni weterynaryjnej. Jako że termometry wskazały tego dnia minus dziewięć stopni Celsjusza, kura była wyziębiona – opowiada społeczniczka.
W przychodni okazało się, że była też mocno odwodniona. Po podaniu leków poczuła się lepiej.
Społecznicy nadali kurze imię Kazia. Po tym jak opublikowali informację na Facebooku, zgłosiło się kilkanaście osób, które zadeklarowały, że przygarną ptaka. - Pojedzie do siedliska, gdzie dołączy do niewielkiego stadka innych kur. Zajmą się nią ludzie, którzy już wcześniej przejmowali od nas zwierzęta. Kazi z pewnością spodoba się nowy dom – uśmiecha się Jolanta Skowronek.
Jednocześnie społecznicy będą starali się ustalić, kto porzucił w ten sposób zwierzę. - Wszystko miało miejsce przy ulicy Akademickiej, w Śródmieściu. Myślę, że teren ten objęty jest monitoringiem - podkreśla nasza rozmówczyni.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami "Lubelski Animals"