Janusz Kaczmarek miał uniemożliwić prokuraturze zatrzymanie pomorskiego polityka SLD Jerzego Jędykiewicza. Jeśli zarzuty wobec byłego szefa MSWiA okażą się zasadne, zastanawia fakt, jak to się stało, że taka osoba zyskała zaufanie i poparcie najważniejszych osób w państwie: premiera i prezydenta - pisze "Nasz Dziennik".
Prokuratorzy kontrolujący postępowania nadzorowane przez Janusza Kaczmarka są zdania, że były minister spraw wewnętrznych jeszcze jako prokurator naciskał na śledczych z gdańskiej prokuratury prowadzących śledztwo w sprawie "Stella Maris".
Były prokurator krajowy miał też zablokować aresztowanie jednego z głównych oskarżonych w sprawie - Jerzego Jędykiewicza, szefa firmy Energobudowa, kontrolowanej przez Prokom Ryszarda Krauzego.
Kaczmarek miał gwarantować nietykalność wpływowemu politykowi w zamian za poparcie jego kandydatury na stanowisko prokuratora apelacyjnego. Prokuratura prowadzi już czynności procesowe w tej sprawie.
Źródło: "Nasz Dziennik"