Dziś w telewizji był odjazdowy materiał o badaniach wypadków z udziałem wielbłądów, więc blog - dla równowagi będzie poważny. TVN24 przyglądała się cały dzień dekomunizacji ulic, miast, placów, statków i czego tam jeszcze do ustawy nie wpisano.
Na liście stołecznych ulic przeznaczonych do dekomunizacji są dwie z mojej dzielnicy - ulica ZWM (Związku Walki Młodych - komunistycznej organizacji młodzieżowej) i Henryka Świątkowskiego (stalinowskiego ministra sprawiedliwości). Zastanawiam się teraz, jak ta operacja będzie przeprowadzana. Pierwsza fala dekomunizacji ulic z początku lat dziewięćdziesiątych wymieniła zasłużonych utrwalaczy systemu na bohaterów walk o niepodległość. I tak, w Warszawie Świerczewski ustąpił Solidarności, a Marchlewski - Janowi Pawłowi II. Dziś jednak lista niekwestionowanych patronów wydaje się wyczerpana. Co dalej? Będziemy szukać bohaterów na siłę i chrzcić ulice nazwiskami, które nikomu nic nie będą mówiły, czy może wymyślimy nazwy neutralne - Długa, Krótka, Wesoła? Może ulicę ZWM - skoro jej mieszkańcy na co dzień i tak używają tylko trzyliterowego skrótu - nazwać aleją Zwycięstwa Wolnej Miłości? Stawiam, że będzie inaczej. Że będziemy szukać Godnych Patronów. Władza już zapowiedziała, że w kwestii dekomunizacji ulic - jeżeli obywatele nie dostrzegają problemu, to trzeba będzie ich wychować. A przecież nic tak nie wychowuje jak pouczający przykład. To ja tylko władzy podpowiem, że jak będzie zmieniać nazwę ulicy ministra Świątkowskiego, to niech wybierze jakiegoś mało godnego bohatera. Bo potem może być wstyd, gdy ekipa z nowymi tabliczkami przyjedzie a tu ulicy nie ma. Nie ma? Nie. Komuniści też się spieszyli z wychowywaniem i najpierw ulice nazywali a potem je budowali. Ta Świątkowskiego do dziś jest tylko na mapie. To tak - ku przestrodze. To może jednak warto się zastanowić nad nazwami? Taka na przykład Wielbłądzia mogłaby przecież równocześnie upamiętniać wielki sukces polskich naukowców i współpracę polsko-saudyjską. Chociaż - patrząc na obecnie obowiązujący trend w nazewnictwie, zamiast Wielbłądziej mielibyśmy zapewne Ofiar Wielbłądzich Wypadków albo Męczenników Dwóch Garbów.