Wymuszenie na władzy wykonania wyroku sądu administracyjnego jest trudne - mówi w rozmowie z "Gazetą Prawną" prof. Janusz Trzciński, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sąd nie ma możliwości nadzorowania egzekucji swojego orzekania. Może tylko - na wniosek poszkodowanego - wymierzyć grzywnę. Niestety, nie oznacza to, że urząd wyrok wykona. Przecież grzywny nie płaci z własnej kieszeni, ale z kieszeni podatników - dodaje prof. Trzciński.
W 2007 r. było w sumie 279 skarg na niewykonanie wyroków sądów administracyjnych. W tego zostały wymierzone 42 grzywny. Prezes NSA wskazuje, że wobec wszystkich spraw, których było 70 tys., to nie jest dużo, ale jego zdaniem, w rubryce liczby tych skarg powinno być zero.
Janusz Trzciński podaje, że za niewykonanie orzeczenia sądu administracyjnego grzywną karane są wszystkie organy, od wójta po ministrów. W 2007 r. minister pracy i polityki społecznej od lipca do października dostał 4 grzywny po 10 tys. zł. I to była najwyższa kara. Kwota 10 tys. zł była jednocześnie najwyższą grzywną, najniższe opiewały na 100 zł.
Cała rozmowa w czwartkowym wydaniu "GP".
Źródło: "Gazeta Prawna"