Pomnik Ofiar Terroru Komunistycznego nie ma swojej lokalizacji. Wcześniej miał stanąć przed Sądem Rejonowym w Bytomiu, ale okazało się, że może być zagrożeniem dla osób uczestniczących w rozprawach - ujawnia "Dziennik Zachodni"
Fundatorzy pomnika i władze Bytomia są zaszokowani sytuacją. – Napisałem dziś o tym do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Może jest w stanie zmienić tę decyzję – mówił w piątek Piotr Koj, prezydent Bytomia, podczas specjalnej konferencji, poświęconej pomnikowi. Ten pomnik nie ma szczęścia. Ufundowany został przez Towarzystwo Miłośników Bytomia pod koniec lat 90. Składa się z trzech części: kamiennego ponaddwumetrowego słupa i postumentu oraz granitowej tablicy. Prezydentem Bytomia był wówczas Krzysztof Wójcik z SLD, większość w Radzie Miejskiej miała lewica. Wtedy TMB o konkretnej lokalizacji pomnika jeszcze nie myślało. – To ówczesny Zarząd Miasta zasugerował nam, żeby pomnik postawić pod sądem, więc zwróciliśmy się do sądu o pozwolenie na ustawienie naszego pomnika na jego terenie. Zgodę otrzymaliśmy w 1999 roku. I wtedy miasto oświadczyło, że ta lokalizacja jest niemożliwa, bo pomnik musiałby być inaczej skonstruowany. Jak? Tego nam nikt otwarcie nie powiedział – twierdzi prof. Jan Drabina, prezes TMB. Pomnik Ofiar Terroru Komunistycznego od 2000 roku jest zdeponowany w Muzeum Górnośląskim przy ul. Korfantego. Tablica jest w środku, kamienne słupy leżą pod murem, na podwórku. Teraźniejszość miała być łaskawsza. W zeszłym roku prezydentem został Piotr Koj, z Platformy Obywatelskiej. Wygrał z Wójcikiem. – Gdy zostałem prezydentem Bytomia, to wydawało mi się, że problem zostanie rozwiązany. Stało się inaczej. Jestem tym wszystkim zbulwersowany – mówi Koj. 20 marca prezydent Koj wystosował do prezesa Sądu Rejonowego w Bytomiu Michała Niedopytalskiego pismo o użyczenie terenu pod pomnik. Odpowiedź przyszła 27 kwietnia. Zgody na postawienie pomnika nie było. Tak prezydenta Bytomia, jak i prezesa TMB zadziwia argumentacja prezesa bytomskiego sądu. W piątek prezes Niedopytalski nie chciał rozmawiać o swojej decyzji. – Od 1 sierpnia jestem na urlopie. Proszę pytać w Sądzie Okręgowym – powiedział gazecie. Jednak w Sądzie Okręgowym sekretarki prezes Moniki Śliwińskiej i wiceprezesa Tomasza Ślęzaka informowały, że szefowie o sprawie z dziennikarzami rozmawiać nie będą. Odsyłano do rzeczników, tyle że oboje są na urlopach. Nieoficjalnie "DZ" dowiedział się jednak o co może chodzić w tej sprawie. – Być może chodzi o to, że pod Pomnikiem Ofiar Terroru Komunistycznego mogą demonstrować komuniści. Niebezpiecznie mogłoby być wówczas, gdyby takie demonstracje odbywały się w czasie konwojowania aresztantów na rozprawy do sądu – usłyszeliśmy w Sądzie Okręgowym w Katowicach.
Źródło: "Dziennik Zachodni"