Dzięwięcioprzymierze kontra Sześcioporozumienie. Reszta to neutralni. To obraz Europy niemal sto lat po wybuchu I wojny światowej. Wtedy stanęły przeciwko sobie Trójprzymierze (Niemcy, Austro-Węgry, Włochy) i Trójporozumienie, zwane Ententą (Wielka Brytania, Francja i Rosja). Dzisiaj, przy zachowaniu wszelkich proporcji, znowu bliźniaczo podobne podziały. Z jednej strony w Sześcioporozumieniu są Francja i Wielka Brytania, w Dziewięcioprzymierzu, niemal identycznie jak u progu XX w., znalazły się Niemcy, Austria, Węgry, Włochy.
W pojedynku EURO 2007 – wg ciekawej i wyrazistej mapki opublikowanej w „Dzienniku” - Polska znalazła się w obozie Sześcioporozumienia. Używając modnego określenia „skrót myślowy”, brytyjsko-francuska wizja zakłada, że silne państwa europejskie są zasadniczym elementem UE, a jej funkcjonowanie opiera się na doskonaleniu współpracy międzyrządowej. Każdy kraj Unii ma prawo iść albo nie iść w stronę dalszej integracji.
Unia według wzoru Niemiec i ich sojuszników to „federacja”, twór pośredni pomiędzy dzisiejszą RFN a Szwajcarią (to kraj, gdzie federacja funkcjonuje od ponad 700 lat). Dziewięcioprzymierze buduje Europę ze wspólną armią, wspólną polityką zagraniczną, wspólnym pieniądzem, wspólną ochroną granic zewnętrznych; w ramach tej federacji mają istnieć sprawny wolny rynek oraz osobne systemy prawne czy edukacyjne.
Obecne władze polskie chcą poprzeć francusko-brytyjską wizję nowej Unii Europejskiej, opartej o silne państwa narodowe. Wśród polityków głównych dwóch partii panuje w zasadzie zgoda, że taka Europa odpowiada polskiej racji stanu.
W Polsce, jak zresztą w Wielkiej Brytanii, tak zwane słowo na „f” (f-word) czyli „federacja”, nie jest cenione.
Przeciwnicy federalizmu podnoszą argumenty, że luźna UE daje Polsce szansę na zachowanie większej suwerenności i niezależności.
„Federaliści” odpowiadają: a niby jak Polsce, wystawionej na neoimperialne zagrożenie ze Wschodu, zagraża federacja europejska? Może Polska właśnie jako jeden z krajów federacji, odnajdzie trwałe bezpieczeństwo?
No może niemal trwałe, gdyż trwałego bezpieczeństwa nie ma nigdy. Czy stacjonowanie na terytorium Polski korpusu europejskiego osłabia naszą suwerenność? A może właśnie fundamentalnie ją wzmacnia? Dzisiaj Polsce i całej UE zagraża ze Wschodu polityka wyłuskiwania poszczególnych krajów z Unii i traktowanie ich gorzej. Z silnej federacji europejskiej będzie poszczególne kraje, zwłaszcza słabsze gospodarczo, znacznie trudniej wyłuskać.
Wracając do analogii z początku XX w. W 1914 r. Józef Piłsudski i jego formacja najpierw wsparli koalicję austriacko-niemiecką, widząc w niej większe szanse dla sprawy polskiej. Ale potem Piłsudski orientację zmienił, gdyż szala wojny przechyliła się na stronę koalicji brytyjsko-francuskiej, do której dołączyła Ameryka, a wypadła z niej Rosja. Może dzisiaj nasz pomysł na miejsce w Europie także powinien polegać na wygrywaniu „polskiej sprawy” pomiędzy dwoma wielkimi koalicjami europejskimi?