- Wsiadłem po godz. 13. Kiedy po dwóch godzinach jazdy byliśmy 20 kilometrów od Warszawy, wiedziałem, że jest niewesoło - mówi Tomasz Patora, reporter "Uwagi! TVN", który wraz z setkami innych pasażerów podróżował z Warszawy do Łodzi. Opóźnienia sięgały kilku godzin.
- Kiedy wsiadaliśmy do pociągu, nikt nas nie ostrzegał, że mogą być jakieś problemy - mówi Tomasz Patora. W czwartek próbował pociągiem dostać się z Warszawy do Łodzi.
- Po drodze poinformowano nas, że skład pojedzie przez Sochaczew. Wtedy nie wiedzieliśmy co to tak naprawdę oznacza - opowiada dziennikarz.
A oznaczało problemy.
- Pociąg wlókł się jakieś trzydzieści kilometrów na godzinę - mówi nam inny z pasażerów.
Pociągi wyjeżdżające z Warszawy około 13 są w centrum Łodzi nie później niż półtorej godziny później. Tym razem podróż zajęła blisko 5 godzin.
- Byliśmy na dworcu przed 19. Masakra. Rowerem byłoby szybciej - kręcą głową pasażerowie.
Taki klimat
Karol Jakubowski z PKP PLK tłumaczy, że utrudnienia w ruchu pociągów związane były z nawałnicą, która przeszła w czwartek po południu nad Warszawą (zobacz filmy i zdjęcia, które dotarły do nas na Kontakt 24).
- Drzewo spadło na sieć trakcyjną pomiędzy Pruszkowem a Grodziskiem Mazowieckim. Ruch pociągów na linii dalekobieżnej i aglomeracyjnej został wstrzymany - tłumaczy Jakubowski.
Kolej zmieniła rozkład pociągów (w tym tych jadących do Łodzi). Pasażerowie mieli zresztą problemy też na innych trasach.
- W rejonie stacji Powiśle fragmenty drzew spadły na sieć trakcyjną. Na linii podmiejskiej pociągi kursowały po jednym torze - opowiada Karol Jakubowski.
Dodaje, że zmiany w rozkładzie zostały także wprowadzone pomiędzy stacjami Warszawa Praga a Warszawa Wschodnia. Na tym odcinku, także po burzy, przejezdny jest tylko jeden tor.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne Tomasza Patory