Trzeba było wydać ponad 8 milionów złotych, żeby straszący dawniej gmach zabytkowej kamienicy w centrum Łodzi zaczął na nowo zachwycać. Budynek ma być sprzedany od razu po zakończeniu prac. Miasto chce zarobić w ten sposób na dalsze remonty. – W prywatnych rękach ta kamienica będzie lepiej zarządzana – dodają urzędnicy.
Duża, narożna kamienica w pobliżu ul. Piotrkowskiej, została wyremontowana w ramach programu "mia100 kamienic", który był poprzednikiem programu rewitalizacji łódzkiego Śródmieścia. Za ten drugi Łódź była szeroko chwalona, a jej doświadczenia pomogły przy pisaniu ustawy o rewitalizacji, przyjętej niedawno przez sejm i czekającej już tylko na podpis prezydenta Dudy.
Za nieco ponad 8 milionów złotych w kamienicy przy Północnej odnowiono 52 mieszkania. Wyremontowano też odkrytą w czasie prac, dużą salę w piwnicach, prawdopodobnie dawną rozlewnię piwa. - Przeznaczymy ją na lokal dla kreatywnych - zapowiadał w styczniu zeszłego roku rzecznik prezydent Hanny Zdanowskiej Marcin Masłowski.
Ale plany się zmieniły. Odnowiony budynek ma zostać wystawiony na sprzedaż. Cena wywoławcza - 9 milionów złotych. To tylko 800 tysięcy więcej, niż pochłonął remont. - To taki eksperyment. Chcemy zobaczyć, jak rynek zareaguje na taką ofertę. Zarobione pieniądze przeznaczymy na remont innych gmachów - mówi dziś Masłowski.
Łatają budżet nieruchomościami?
Pomysł urzędników budzi jednak kontrowersje. Tomasz Błeszyński, ekspert ds. nieruchomości podkreśla, że miasto "bawi się w dewelopera".
- Miasto jest sprzymierzeńcem kamieniczników. Urzędnicy wzięli na siebie najtrudniejsze zadanie, czyli wyprowadzenie lokatorów i kompleksowe odnowienie gmachu. Teraz, niemal po kosztach, pozbywają się atrakcyjnej nieruchomości - podkreśla rozmówca tvn24.pl.
I dodaje, tak nie powinno się łatać dziur w budżecie. - Nieruchomości można sprzedać raz. Jak pozbędzie się majątku to, czym będzie dysponowało miasto? Jakie aktywa pozostaną dla przyszłych pokoleń? – pyta.
Inny ekspert z tej samej branży, Tomasz Lebiedź, uważa jednak, że "miasto ma prawo robić interesy". - Wyprzedawanie dopiero co odnowionych gmachów może razić, ale nie ma tu mowy o niegospodarności. Miasto ma szansę zarobić. A mieszkańcy i tak będą cieszyć się odnowionym gmachem - argumentuje.
Urzędnicy: „prywatne ręce dbają lepiej”
Urzędnicy odpowiadają, że decyzja o sprzedaży zapadła m.in. dlatego, że mieszkańcy, którzy na czas remontu dostali lokale zastępcze, nie chcieli do niego wracać. - Nikt nie lubi przeprowadzać się co chwilę. Poza tym nie jest tajemnicą, że czynsz w odnowionej kamienicy by znacząco wzrósł - przyznaje Marcin Obijalski, dyrektor biura ds. rewitalizacji.
Magistrat nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy inne remontowane domy też pójdą pod młotek. Obijalski przyznaje, że "nie jest to w duchu rewitalizacji", ale dodaje, że może przynieść korzyści, także społeczne. - Sprzedanie pozwoli na osiedlanie się tu bogatszych mieszkańców, którzy nie mogli korzystać z zasobu mieszkań komunalnych. A łączenie różnych warstw społecznych to też rewitalizacja - przypomina.
Marcin Masłowski przyznaje zaś wprost: - Lepiej, żeby gmach był w prywatnych rękach, niż żeby należał do miasta. Nikt tak nie dba o własność, jak prywatny właściciel.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/k / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź