Prokuratorzy wszczęli śledztwo dotyczące niedopełnienia obowiązków w zakresie nadzoru nad rodziną zastępczą z Łęczycy - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Śledczy chcą też sprawdzić, jak to się stało, że Jan A., 59-latek z Łęczycy i jego o cztery lata młodsza żona Bożena uzyskali status rodziny zastępczej. Para jest podejrzana o znęcanie się nad pięciorgiem podopiecznych, a 59-latek odpowie za molestowanie seksualne przybranych dzieci.
O wszczętym śledztwie poinformował w poniedziałek Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
- Zebrane dowody wskazują na konieczność zbadania, jak osoby o takich inklinacjach jak podejrzani uzyskały status rodziny zastępczej. Oprócz tego sprawdzimy, jak prowadzony był nadzór nad funkcjonowaniem rodziny - informuje prokurator Kopania.
Śledczy zapewniają, że sprawdzony będzie cały okres prowadzenia działalności przez Jana i Bożenę A. - czyli od 2008 roku.
- Śledztwo będzie prowadzone przez prokuratorów z Łowicza, bo chcemy mieć pewność, że będzie ono prowadzone bezstronnie - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania.
Rodzinny horror
Przypomnimy, Jan A., Bożena A. i ich 20-letnia córka zdaniem śledczych znęcali się nad pięciorgiem powierzonych im dzieci. Zdaniem prokuratorów, mężczyzna i jego córka mieli dopuścić się też molestowania seksualnego, za co grozi im 12 lat więzienia. Bożena A. może trafić za kratki na 5 lat.
Do stawianych im zarzutów przyznała się tylko 20-letnia Karolina A. Cała trójka została aresztowana na trzy miesiące.
Udało nam się ustalić, że do urzędników od dłuższego czasu spływały niepokojące informacje mówiące o problemach w łęczyckiej rodzinie zastępczej. Pierwszy taki sygnał był już w 2008 roku i dotyczył dziewczynki w wieku gimnazjalnym, która mieszkała w domu małżeństwa. Babcia dziecka poinformowała, że jest ono bite przez przybranych rodziców. Decyzją sądu dziewczynka została przeniesiona do domu dziecka.
Kolejne sygnały pochodziły z 2011 roku - biologiczna matka czwórki podopiecznych małżeństwa z Łęczycy poinformowała policję, że jej dzieci są bite. Policja przeprowadziła czynności, które nie potwierdziły doniesień kobiety.
O horrorze dziejącym się w rodzinie zastępczej śledczych ostatecznie poinformowało w marcu Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie po tym, jak do pedagoga szkolnego zgłosiło się dwoje poszkodowanych przez przybranych rodziców dzieci.
Rodzin zastępczych jest, ile jest?
Dlaczego mimo niepokojących sygnałów dzieci były dalej powierzane Janowi, Bożenie A. i ich córce? Jak tłumaczy Iwona Zielińska, szefowa Centrum Pomocy Rodzinie w Łęczycy: "rodzin zastępczych jest ile jest".
- Nie widzieliśmy podstaw, żeby ta rodzina dalej nie mogła opiekować się podopiecznymi - mówi szefowa łęczyckiego PCPR.
Teraz śledczy sprawdzą, czy nikt nie zaniedbał swoich obowiązków.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź