Jechał lewym pasem autostrady. Kiedy samochody przed nim zaczęły hamować, musiał ratować się przed wypadkiem. Zresztą, nie tylko on. - Chyba nie ma lepszej lekcji tego, że nie warto jechać komuś "na zderzaku" - komentuje Radosław, autor nagrania, które trafiło do naszej redakcji.
Film został nagrany przez wideorejestrator w aucie pana Radosława. - Jechałem autostradą A2 w stronę Warszawy. Za węzłem Wiskitki było tak tłoczno, że zrobił się zator - opowiada.
Czerwony samochód osobowy niemal wpadł w auta przed nim.
- Gnał lewym pasem, bardzo blisko poprzedzającego go samochodu - mówi Radosław.
Na filmie widać, jak jadący przed czerwonym autem samochód zaczyna nagle hamować. Żeby uniknąć kolizji, ucieka na pas zieleni.
Nic innego nie pozostaje też kierowcy czerwonego samochodu, który również ostro skręca kierownicą w lewo i w ostatniej chwili mija słupek oznaczający autostradowy kilometraż.
"Na zderzaku"
Film pokazaliśmy asp. Marzannie Boratyńskiej z łódzkiej drogówki.
- Nie ulega wątpliwości, że obaj kierowcy jadący lewym pasem, nie zachowali bezpiecznej odległości od pojazdów jadących przed nimi. Dlatego musieli ratować się karkołomnymi manewrami - komentuje policjantka.
Obecnie przepisy ruchu nie precyzują, ile dokładnie trzeba zachować odstępu od poprzedzającego nas auta.
Ale przepisy w tym zakresie mogą się niedługo zmienić, bo sprawą jazdy "na zderzaku" zajęła się Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Wszystko po analizie niepokojących statystyk.
- Niestety pogorszyło się bezpieczeństwo na autostradach w Polsce - poinformował Konrad Romik, sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Na autostradach w 2017 roku zginęło w wypadkach więcej ludzi niż rok wcześniej. Główne przyczyny to w kolejności: nadmierna prędkość i właśnie jazda zderzak w zderzak.
- Jest wielu użytkowników, którzy po prostu nie umieją jeździć na autostradzie - ocenił Andrzej Grzegorczyk z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.
Eksperci od bezpieczeństwa, pracujący przy ministerstwie infrastruktury, mają znaleźć rozwiązanie problemu. W grę wchodzi ustalenie konkretnych dozwolonych odległości między samochodami.
- Jeżeli jest to kwestia, powiedzmy sobie, rekomendowanej prędkości dopuszczalnej 140 kilometrów godzinę, to jest to mniej więcej połowa tej prędkości, liczona w metrach, czyli około 70 metrów odległości między pojazdami.
Takie rozwiązania odległościowe są stosowane w innych krajach - wyjaśniał Konrad Romik.
Jak to udowodnić kierowcy?
- Tutaj mówimy o liniach, które są wyrysowane na autostradzie. One mają określoną długość i wtedy z nagrania wideo biegły jest w stanie określić, jaka była odległość między pojazdami. Mówię to też z pozycji biegłego, gdyż niejednokrotnie z takimi sytuacjami miałem do czynienia - mówił podkomisarz Robert Opas z Komendy Głównej Policji.
Czy i jakie będą u nas kary za jazdę zderzak w zderzak, dowiemy się w przyszłym roku. W Niemczech, dla porównania, za niebezpieczne trzymanie odległości grozi, w przeliczeniu, ponad 300 złotych mandatu, a nawet zatrzymanie prawa jazdy.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Autostrady Polska