Polska to nie Japonia, więc pociągi się spóźniają. „Uszatek” miał mknąć, i z Łodzi do Warszawy jechać 67 minut, ale – co przyznają nawet kolejarze - czas dojazdu "Uszatka" faktycznie lepiej wygląda w rozkładzie niż w rzeczywistości. A pasażerowie? Ci przeżyli „gehennę”, 10-letni remont torów, który pochłonął 2,5 miliarda złotych, więc ciągłe spóźnienia pociągu nie robią na nich większego wrażenia.
Codziennie z Łodzi do pracy w stolicy dojeżdża około 5 tys. ludzi. Wstają w nocy, w drodze mijają się z kończącymi zmianę piekarzami i stróżami nocnymi. Docierają na dworzec. Żeby znaleźć się w Warszawie muszą pokonać 120 kilometrów. Nierzadko zmuszeni są doliczyć kilka kilometrów, które pokonują już stołeczną komunikacją miejską.
Liczy się każda minuta.
- Ostatnie 9 lat to była gehenna. Jak remontowali tory, to podróż trwała nawet 3 godziny - opowiadają pasażerowie. A teraz?
Remont skończył się 13 grudnia, a w rozkładzie pojawił się "Uszatek". Z dworca Łódź Widzew odjeżdża o 6:47, na dworcu centralnym w Warszawie (teoretycznie) jest po 67 minutach.
- Plany fajne, ale w rzeczywistości spóźnienia to norma - wzrusza ramionami Tomasz Gidelski, lider grupy zrzeszającej pasażerów linii Łódź - Warszawa.
Pasażerowie, albo słyszeli, że "Uszatek" się spóźnia, albo przekonali się o tym na własnej skórze. Tylko we wtorek wjechał na Dworzec Centralny spóźniony o kwadrans.
- Pięciominutowe opóźnienie to w Polsce standard. W Japonii dyrektor podał się do dymisji, jak suma wszystkich opóźnień wyniosła dwie minuty rocznie. No nie mamy jeszcze drugiej Japonii - mówi Ireneusz Zagórowicz, łodzianin, który od lat pracuje w Warszawie.
"Uszatek" i... nic
Skład "Uszatek" jest wyjątkowy nie dlatego, że do pracy podróżują nim tysiące łodzian, ani nawet nie dlatego, że się spóźnia. To jedyny pociąg, który po długim (10 lat) i kosztownym (ponad 2,5 miliarda złotych) remoncie "znacznie" przyspieszył.
Pozostałe składy jeżdżą po 80-90 minut. Tyle, co przed remontem. I mniej więcej równie szybko jak najszybszy... przedwojenny pociąg kursujący na trasie Łódź-Warszawa.
Po co ten remont za miliardy? I skąd te spóźnienia?
Nowe tory, stare pociągi...
Podczas remontu wymieniono niemal całą infrastrukturę kolejową - dzięki temu pociągi mogą gnać z dużą prędkością. Problem w tym, że nie ma pociągów, które z tej "kolejowej autostrady" mogłyby skorzystać.
- PKP Intercity od zawsze zapewniała o zakupie nowego taboru na naszą trasę. Kolejne przetargi były unieważniane. Dziś wiemy, że poza pociągami dalekobieżnymi jeździć będą tu stare składy - denerwuje się Tomasz Gidelski.
... i ciągle jakaś awaria
Karol Jakubowski z PKP PLK przyznaje, że czas dojazdu "Uszatka" faktycznie lepiej wygląda w rozkładzie, niż rzeczywistości. Jak nam mówi, pociąg bywa spóźniony przez "problemy techniczne".
- Usterki urządzeń sterowania ruchem kolejowym nie należą do najczęstszych powodów opóźnień – przyczyniły się one do zmian w kursowaniu 5 pociągów z 21 które wyjechały w trasę od 13 grudnia - wyjaśnia.
A co z pozostałymi spóźnieniami? Jakubowski mówi, że to przez awarie innego taboru na trasie "Uszatka". Na przykład wczoraj łódzki pociąg się spóźnił przez awarię pociągu Kolei Mazowieckich w Żyrardowie.
- Przepraszamy podróżnych za ewentualne utrudnienia w podróży. Robimy wszystko aby pociągi kursowały zgodnie z rozkładem - podkreśla przedstawiciel PKP.
Dzisiaj "Uszatek" też był spóźniony. Standardowe pięć minut.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź