Krystian miał dziesięć lat, wyszedł wieczorem z psem. Do domu nigdy nie wrócił. Zginął na pasach potrącony przez pijanego kierowcę. Jego najbliżsi są w szoku, nie potrafią się nawet na chwilę uspokoić. Oprócz dziecka na pasach zginęła też 63-letnia kobieta.
- Co można powiedzieć? Wyszedł z psem na spacer... Co mam powiedzieć małemu? Że nie ma już brata i nigdy nie będzie już miał? - rozpacza matka Krystiana.
Pod opieką siostry
Krystian miał dwoje rodzeństwa. Młodszego, czteroletniego braciszka i siedemnastoletnią siostrę. To ona tragicznego wieczora zajmowała się dziećmi.
- Do tragedii doszło tuż obok miejsca zamieszkania rodziny - mówi Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. - Według relacji świadków piesi weszli na pasy na zielonym świetle - dodaje policjantka.
Kobieta, która również zginęła na pasach też mieszkała w pobliżu miejsca tragedii. Nie była spokrewniona z chłopcem.
- Robimy wszystko, żeby pomóc najbliższym poszkodowanych w tej tragicznej sytuacji - zapewnia Boratyńska. - Rodziną opiekuje się policyjny psycholog - dodaje.
Kierowca w dobrym stanie
Do wypadku doszło w centrum Łodzi w niedzielę wieczorem. Według świadków, samochód jechał za szybko. Dokładną prędkość osobowego opla będzie można poznać dopiero po ustaleniach biegłego. W miejscu wypadku obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h.
Policja informuje, że kierowca w momencie wypadku miał prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Po potrąceniu pieszych, kierowany przez niego samochód wpadł w zaparkowane przy ulicy auto. 32-letni kierowca został przewieziony do szpitala. W poniedziałek został z niego wypisany.
Zostanie przesłuchany dopiero we wtorek. Wcześniej będzie musiał wytrzeźwieć.
Dwaj mężczyźni, którzy jechali z kierowcą oplem znajdują się w policyjnej izbie zatrzymań. Też byli pijani - jeden z nich miał 2,73, a drugi 2,12 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Mieli samochód od miesiąca?
Opel, którym w niedzielę jechał 32-letni kierowca, jest wciąż do znalezienia na jednym z portali z ofertami sprzedaży samochodów. Podany na stronie telefon odebrał pan Paweł. Przedstawił się jako były właściciel samochodu. - Sprzedałem go miesiąc temu. Nie wiedziałem, że brał udział w wypadku. Kupował go ode mnie młody, 26-letni mężczyzna - mówi w rozmowie z tvn24.pl pan Paweł.
Jeden z pasażerów Opla ma właśnie 26-lat. W samochodzie oprócz 32-letniego kierowcy jechał też 28-latek. Wszyscy mieszkają na jednym osiedlu.
Wiadomo, że samochód nie był zarejestrowany na żadnego z mężczyzn, którzy tragicznej nocy w nim jechali. - Nazwisko żadnej z osób występujących w sprawie nie pojawia się ani w systemie policyjnym, ani na polisie ubezpieczeniowej - zapewnia Marzanna Boratyńska.
Autor: bż//bgr,iga / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź