Psy prawie zagryzły kobietę. Wyrok w zawieszeniu

Sądowy finał sprawy sprzed dwóch lat
Sądowy finał sprawy sprzed dwóch lat
Źródło: TVN24 Łódź
- To były jego zwierzęta i odpowiedzialność spoczywała na oskarżonym - stwierdził sąd w Skierniewicach, który skazał na rok i dwa miesiące więzienia Jerzego G. Wyrok został warunkowo zawieszony na dwa lata. Sprawa dotyczyła pogryzienia kobiety przez kilka agresywnych psów. Ranna przez kilka dni walczyła o życie, blizny zostaną na zawsze.

Jerzy G. od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że jego psy nie mają niczego wspólnego z dramatem, który musiała przeżyć 59-letnia Urszula Majewska ze Skierniewic (woj. łódzkie). Kobieta dwa lata temu została zaatakowana przez trzy psy, podobne do owczarków niemieckich.

Urszula Majewska przez kilka dni po ataku musiała przebywać w stanie śpiączki farmakologicznej. Jej stan był krytyczny.

Na podstawie badań DNA śledczy ustalili, że agresywne psy należą do Jerzego G. Mężczyzna został skazany m.in. o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co groziło mu do 3 lata więzienia.

"Postawa lekceważąca"

- Skazany nie uczynił niczego, żeby zapobiec zdarzeniom. A mógł to zrobić. Zamiast tego przyjął postawę lekceważącą - argumentował w środę przewodniczący składu sędziowskiego.

W swoim uzasadnieniu sędzia podkreślił, że na wyrok wpłynęła "pozytywna prognoza wobec oskarżonego".

- Dopuścił się czynu nieumyślnego. Jest osobą dojrzałą, względem której można przypuszczać, że nie zrobi czegoś podobnego w przyszłości - zaznaczył sąd.

Wyrok jest nieprawomocny.

Dwa ataki

Prokuratorzy połączyli dramat 59-latki z wydarzeniami, które miały miejsce miesiąc wcześniej w tej samej okolicy. Wtedy dwa duże psy zaatakowały 22-letnią Magdę Matuszewską, która wyszła pobiegać.

- Jeden mnie obwąchał a potem ugryzł w nogę. Założyłam kaptur na głowę, przyjęłam pozycję obronną. Jak już leżałam na chodniku to któryś z psów ugryzł mnie na wysokości nerki – wspomina Matuszewska w rozmowie z "Uwagą".

Kobietę uratował wtedy przypadkowo przejeżdżający kierowca, który zabrał ją do samochodu. Na szczęście 22-latka nie miała poważniejszych ran.

Śledczy ustalili, że do zdarzenia przyczyniły się również zwierzęta Jerzego G.

- Fakt, że zwierzęta uciekły skazanemu dwukrotnie świadczy, że nie dopełnił on ciążących na nim obowiązków - zaznaczał sędzia.

Blizny na zawsze

Urszula Majewska do dziś musi chodzić w chustach okrywających głowę, którymi przykrywa blizny.

- Mam je też na rękach i nogach. To jednak nic przy tym, że mogłam zginąć - opowiada kobieta. Jerzy G. nie chce rozmawiać z dziennikarzami.

Autor: bż/kv / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: