Przywiązał psa do słupa i odszedł. "To, co zobaczyłam złamało mi serce"

Strażnicy szukają właściciela psa
Strażnicy szukają właściciela psa
Źródło: TVN24 Łódź
- To zwykłe bestialstwo - mówią pracownicy firmy, w pobliżu której znaleźli rano przywiązanego do słupa psa. Okazało się, że zwierzę kilkanaście godzin wcześniej porzucił właściciel. Wszystko nagrały kamery.

- Przyszłam do pracy, już miałam wchodzić do środka, kiedy jeden z naszych kurierów powiedział o psie przywiązanym do słupa - opowiada Aleksandra Śmiałkowska.

To ona zadzwoniła do Animal Patrolu, specjalnego wydziału straży miejskiej w Łodzi odpowiedzialnego za opiekę nad zwierzętami.

- Jeszcze zanim przyjechali, próbowaliśmy dać psu coś do picia. Daliśmy też coś do jedzenia, ale zwierzę było zbyt przerażone. Chowało się tylko za drzewem - dodaje inna pracownica, Anna Jurkiewicz.

Chwilę później pracownicy zaczęli przeglądać nagrania z kamer zainstalowanych na budynku.

- To, co zobaczyłam po prostu złamało mi serce - opowiada Jurkiewicz.

"Szalenie przykre"

Kamery zarejestrowały moment porzucenia psa. Jak się okazało, właściciel przyprowadził zwierzę o 20:46.

Na filmie widać, jak podchodzi do jednego ze słupów, przywiązuje smycz na której był pies i odchodzi.

- Przed odejściem wskazał jeszcze, żeby pies usiadł. Potem ruszył i nie obejrzał się ani razu. To szalenie przykre - podkreśla Aleksandra Śmiałkowska.

Pies przez całą noc chował się za drzewem. Co jakiś czas wychylał się, żeby spoglądać w kierunku, w którym poszedł właściciel. Ratunek przyszedł dopiero po godz. 10. Kilkanaście godzin później.

Brak słów

- Porzucone zwierzę to suczka podobna do labradora. Zwierzę bało się ludzi, starała się przed nami bronić - tłumaczy Jakub Nagielski z "Animal Patrolu".

Opowiada, że pies był bardzo nieufny.

- Widać po nim, że był wcześniej bity. Ja nie mam słów na takie zachowanie - załamuje ręce strażnik.

Suczka trafiła do schroniska, gdzie przechodzi kwarantannę. Jej właściciela szukają strażnicy.

- Jeżeli ustalimy tożsamość tego mężczyzny, to skierujemy sprawę do sądu za znęcanie się nad zwierzętami. Bo inaczej nie da się zinterpretować tego, co zrobił ten człowiek - zapowiada Nagielski.

Za to przestępstwo polski kodeks przewiduje do dwóch lat więzienia.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: