Do dwóch lat więzienia grozi byłemu działaczowi Platformy Obywatelskiej - Grzegorzowi T. Przyznał się do tego, że zainstalował w biurze poselskim Agnieszki Hanajczyk urządzenie do rejestrowania dźwięku i obrazu.
O "pluskwie" odnalezionej w aleksandrowskim biurze poseł Hanajczyk informowaliśmy na tvn24.pl w marcu. Wtedy to śledztwo wszczęła zgierska prokuratura. Teraz już wiadomo, posłanka była nie tylko podsłuchiwana, ale też podglądana posłankę - bo ukryte w jej biurze urządzenie rejestrowało również obraz.
Śledztwo w tej sprawie właśnie się skończyło. Przed sądem stanie 36-letni pracownik aleksandrowskiego magistratu, który był działaczem tej samej partii co poseł Hanajczyk.
- Do sądu trafił akt oskarżenia, w którym oskarżony został o założenie w budynku biura poselskiego Platformy Obywatelskiej urządzenia podsłuchowo-wizualnego i posługiwania się nim w celu uzyskania informacji - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Oskarżony w czasie śledztwa przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
DNA w pluskwie
Dziwne urządzenie znajdujące się w biurze posłanki zauważyła kobieta, która przyszła spotkać się z Agnieszką Hanajczyk.
- Tematem rozmowy była organizacja charytatywnego "Balu Róży" - tłumaczyła posłanka, zanim jeszcze śledczy dotarli do podejrzanego. O znalezisku została poinformowana policja i prokuratura.
Policyjni technicy po pojawieniu się na miejscu potwierdzili, że znalezione urządzenie faktycznie pozwalało na podsłuchiwanie rozmów w biurze.
- Przeprowadzone badania DNA doprowadziły do ustalenia, że pobrane z urządzenia podsłuchowego próbki wykazują obecność materiału genetycznego zgodnego z profilem DNA oskarżonego - mówi Krzysztof Kopania.
Autor: bż/mś / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź