Dora była katowana na ulicy. Roczna suczka miała poderżnięte gardło. Świadkowie mówią, że jej oprawca rzucał krwawiącym zwierzęciem o płot. - Wyszedłem przed dom, wtedy uciekł - opowiada mieszkaniec Opoczna (woj. łódzkie), który widział koszmar zwierzęcia.
Dora żyje, chociaż po tym co przeszła wydawało się to niemożliwe. W nocy z soboty na niedzielę ktoś chciał ją zabić. Tak brutalnie, jak się tylko da.
- Obudziło mnie przeraźliwe skomlenie psa - mówi pan Paweł, świadek makabry, która rozgrywała się na ul. Szewskiej w Opocznie.
Kiedy mężczyzna wyszedł na zewnątrz, zobaczył jak ktoś rzuca psem o betonowy płot.
- Krzyczałem aby zostawił psa i zacząłem gonić sprawcę. Ten pozostawił psa i uciekł - relacjonuje mężczyzna.
Katowana jeszcze chwilę wcześniej Dora zaczęła czołgać się do oddalonego o kilkanaście metrów od kamienicy, w której mieszkała. Pan Paweł wezwał policję.
Bez pomocy
Kiedy na miejsce przyjechała policja, suczka leżała już w piwnicy przy swoim domu. Funkcjonariusze rozmawiali z właścicielką Dory.
- Kobieta nie przejęła się stanem psa. Wyszła z domu a konającą suczkę zostawiła w piwnicy bez pomocy - podkreśla Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Według weterynarzy, Dora żyje, bo jej losem zainteresowali się mieszkańcy ul. Szewskiej. To oni wezwali Pogotowie Dla Zwierząt.
- Kiedy przyjechaliśmy, nie było ani policji, ani właścicielki psa. Dlatego też musieliśmy wejść na teren piwnicy bez zgody, bo wymagał tego stan psa - tłumaczy Bielawski.
Drzwi do piwnicy otworzyła jedna z sąsiadek właścicielki Dory. W środku leżało konające zwierzę.
- Liczyła się każda minuta. Suczka była w bardzo złym stanie. Oprócz ran ciętych miała też wstrząśnienie mózgu - dodaje nasz rozmówca.
Policja szuka sprawcy, Dora szuka domu
Dora trafiła na stół operacyjny.
– Zwierzę doznało bardzo poważnych obrażeń wewnętrznych. Rana cięta o regularnych brzegach sugeruje iż sprawca poderżnął gardło i przeciął mięśnie ostrym narzędziem. Gdyby nie szybka pomoc weterynaryjna suczka nie przeżyłaby – mówi Małgorzata Mikuła, lekarz weterynarii, która zajmuje się zwierzęciem w jednej z warszawskich klinik.
Oprawca Dory wciąż poszukiwany jest przez policję. Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzęciem może mu grozić nawet do trzech lat więzienia.
- Za nieudzielenie pomocy psu odpowie także właścicielka zwierzęcia - zapowiada Grzegorz Bielawski.
Pogotowie dla Zwierząt szuka dla Dory nowego domu. Organizacja zbiera też pieniądze na długie leczenie suczki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Pogotowie dla Zwierząt