Do 10 lat więzienia grozi 25-latkowi z gminy Rzgów (woj. łódzkie) za śmiertelne pobicie własnej matki. Mężczyzna przyznał się do zarzutów, tłumaczył, że "nie dawał sobie rady z uzależnioną od alkoholu matką". O tym, jak doszło do tragedii, śledczy dowiedzieli się dopiero po wielu miesiącach śledztwa i wykorzystaniu wariografu.
Do dramatu doszło w kwietniu, ale dopiero teraz udało się zatrzymać podejrzanego. Prokuratorzy ustalili, że 25-letni mężczyzna pobił na śmierć własną, 46-letnią matkę.
- Został zatrzymany w środę we własnym domu - mówi kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Podejrzany usłyszał już zarzuty.
- Podczas przesłuchania przyznał się do przestępstwa. Tłumaczył to faktem, że jego matka od dawna nadużywała alkoholu i sobie z nią nie radził - mówi nam Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
25-latkowi grozi do 10 lat więzienia. Prokuratorzy wystąpili do sądu o tymczasowy, trzymiesięczny areszt dla podejrzanego.
Dramat pod Łodzią
46-letnia kobieta zmarła 21 kwietnia tego roku.
- O tym, że do zgonu mogło dojść w wyniku przestępstwa, policję poinformowało pogotowie, które wezwał syn kobiety - wyjaśnia kom. Kolasa.
Na ciele zmarłej były zasinienia. Ratownicy stwierdzili, że za śmiercią kobiety mogły stać osoby trzecie. Podczas sekcji okazało się, że kobieta miała złamaną kość udową i ramienia.
- Wszczęte zostało śledztwo, które miało ustalić, jak wyglądały ostatnie godziny życia zmarłej - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Osiem miesięcy śledztwa
Prokuratorzy starali się wyjaśnić zagadkę śmierci kobiety przez ostatnie osiem miesięcy.
- Podczas działań prokuratorskich przesłuchano syna zmarłej wariografem. Badanie rzuciło nowe światło na sprawę. Okazało się, że 25-latek brał udział w zdarzeniu, po którym kobieta zmarła - wyjaśnia Kopania.
Później śledczy ustalili, że kobieta tuż przed śmiercią została przywieziona przez znajomych, z którymi piła alkohol. Miała problem z piciem od czterech lat, kiedy po samobójstwie zmarł jej partner życiowy.
- 46-latka poszła spać w budynku gospodarczym. W nocy przyszedł do niej syn, który jak twierdził, chciał ją przykryć kocem - mówi śledczy.
Wtedy pijana matka miała się ocknąć i poprosić syna o przyniesienie jej papierosów.
- Mężczyzna nie radził sobie z alkoholizmem matki. Podczas przesłuchań wyjaśnił, że chodził na spotkania z psychoterapeutą. Kiedy usłyszał prośbę od pijanej matki, wpadł w furię - dodaje Kopania.
"Czy matka jeszcze żyje?"
Jak informują śledczy, 25-latek zaczął bić matkę drewnianym kijem. Po zadaniu wielu ciosów zostawił kobietę. Następnego dnia rano poszedł do pracy - nie sprawdził wtedy, w jakim stanie jest 46-latka.
- Dopiero w czasie dyżuru mężczyzna zaczął się martwić, co z matką. Kiedy wrócił do domu, 46-latka już nie żyła - opowiada Kopania.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi