Dani Ramirez, piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego bez kontaktu z innym graczem padł nagle na murawę podczas spotkania z Lechem Poznań. Podbiegli do niego pracownicy firmy zabezpieczającej mecz i zaczęli udzielać mu pomocy. - Patrząc na ich pracę można było się złapać za głowę. Gdyby piłkarz był nieprzytomny, mógłby zostać uduszony - komentuje Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia. Właściciel firmy odpowiedzialnej za udzielanie pomocy przeprosił za zdarzenie.
Była 42 minuta meczu, kiedy 32-letni pomocnik Łódzkiego Klubu Sportowego przewrócił się blisko środka boiska. Kamery telewizyjne zarejestrowały, jak Dani Ramirez zwolnił kroku, oparł ręce na kolanach i bezwładnie runął głową na murawę. Do Hiszpana natychmiast podbiegł jeden z piłkarzy Lecha Poznań, który znajdował się najbliżej.
Widząc powagę sytuacji sędzia przerwał grę, a na boisko wbiegli pracownicy firmy odpowiedzialnej za zabezpieczenie medyczne meczu.
Jeden z pracowników założył zawodnikowi kołnierz ortopedyczny. - Problemy w tej sytuacji były dwa. Po pierwsze, kołnierz w ogóle nie powinien zostać założony, ale do tego jeszcze wrócimy. Po drugie, został on założony do góry nogami - opisuje Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Jak opowiada, jeszcze w trakcie meczu rozdzwoniły się do niego telefony. Podczas transmisji można było bowiem zobaczyć, że Dani Ramirez, zwieziony z boiska w pozycji leżącej, miał na sobie kołnierz, który kończył się między oczami.
- Osoba, która udzielała pomocy miała na sobie kurtkę łódzkiego pogotowia. Nic więc dziwnego, że zaskoczeni i zmartwieni kibice próbowali wyjaśnić kuriozalną akcję ratunkową - mówi Stępka.
Potencjalnie niebezpieczne
Adam Stępka mówi, że przyglądając się działaniom na boisku był zbulwersowany. - Trzeba jasno powiedzieć, że to nie jest śmieszne. Gdyby piłkarz stracił przytomność, takie nieumiejętne założenie kołnierza mogłoby doprowadzić do tego, że zawodnik by się udusił - mówi Stępka.
- Gdyby kołnierz został założony poprawnie, pewnie bym to skwitował tym, że zawiniła rutyna. Jeszcze dziesięć lat temu kołnierze były dość powszechnie zakładane w takich sytuacjach. Ale już nie są - mówi rzecznik pogotowia.
Wyjaśnia, że - zgodnie ze stanowiskiem International Trauma Life Support (ITLS), międzynarodowej organizacji, której celem jest zapobieganie śmierci i niepełnosprawności w wyniku urazów - obecnie kołnierzy ortopedycznych używa się tylko w określonych przypadkach.
- Należy to zrobić, jeżeli mamy podejrzenie, że doszło do urazu szyjnego odcinka kręgosłupa lub głowy. Do takiego zdarzenia może dojść na przykład podczas wypadku komunikacyjnego czy upadku z wysokości. Kołnierz może ratować życie osobom nieprzytomnym lub pod wpływem środków odurzających - opowiada rozmówca tvn24.pl.
Wskazuje, że zamiany w sposobie stosowania kołnierzy wynikają z faktu, że kołnierz ortopedyczny (o ile jest dobrze założony) może naciskać na żyły szyjne i zwiększać ciśnienie śródczaszkowe.
Pracownik pogotowia
Adam Stępka opowiada, że niedługo po zdarzeniu ustalił, dlaczego osoba udzielająca pomocy hiszpańskiemu piłkarzowi miała na sobie kurtkę łódzkiego pogotowia.
- W firmie odpowiedzialnej za zabezpieczenie meczu dorabiał nasz pracownik. Ma co prawda ukończony kurs ratownika, ale u nas nie pracuje na tym stanowisku - zaznacza Stępka.
Za zabezpieczenie medyczne podczas meczu odpowiadała firma Ratmark. Jej właściciel po meczu opublikował oświadczenie, w którym przeprosił za „zaniedbanie, do którego doszło z udziałem pracownika firmy”.
„Błąd polegał na nieprawidłowym założeniu kołnierza ortopedycznego. Składamy to na karb ludzkiego błędu pracownika medycznego, który chcąc udzielić szybkiej pomocy kontuzjowanemu zawodnikowi, choć intencje miał oczywiście jak najlepsze, prawdopodobnie pod wpływem emocji, wynikających z okoliczności (mecz w obecności 15 tys. widzów) popełnił błąd” - zaznacza właściciel firmy.
Dodaje, że błąd nie miał wpływu na stan zdrowia zawodnika, ale „ta nieprofesjonalna sytuacja nie powinna mieć miejsca”. Zobacz treść całego oświadczenia:
***
Dani Ramirez po meczu przekazał, że czuje się dobrze i może wrócić do gry z zespołem.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Earth/X