- Nie wiemy, gdzie się zaraziła. Wiemy za to, że co najmniej jedna lekarka jest zakażona odrą - informuje dyrekcja szpitala w Wieruszowie (woj. łódzkie). Z powodu choroby zamknięty został oddział dziecięcy, a postępowanie epidemiologiczne wszczął sanepid.
Na oddziale dziecięcym wieruszowskiego szpitala (woj. łódzkie) znajduje się kilkanaście łózek. Wszystkie są puste.
- Ze względu na dobro pacjentów, musieliśmy podjąć decyzję o czasowym wyłączeniu oddziału - mówi dr Longin Słowikowski, dyrektora ds. medycznych.
W zeszłym tygodniu jedna z lekarek źle się poczuła, dostała wysypki i wysokiej gorączki.
- Sprawdziła poziom przeciwciał w swoim organizmie. Okazało się, że jest chora na odrę - tłumaczy dr Słowikowski.
Niedługo potem narzekać na stan zdrowia zaczęła inna lekarka. - Na oddziale znajdowało się sześciu małych pacjentów. Pięciu wypisano do domów, szósty pacjent został przetransportowany do innego szpitala - mówi dyrektor Słowikowski.
Skąd ta odra?
Lekarze z Wieruszowa podejrzewają, że odrę do szpitala mogły przynieść niemowlęta, które były hospitalizowane w ostatnim czasie.
- Miały wysypkę, której pochodzenie było niejasne. Ostatecznie dzieci zostały wypisane do domów w stanie ogólnym dobrym - mówi dr Słowikowski.
Tyle że - jak podkreśla rozmówca TVN24 - dzieci odrę przechodzą łagodniej niż dorośli. U starszych pacjentów zdecydowanie łatwiej o niebezpieczne komplikacje - zapalenie płuc czy zapalenie mózgu.
Żeby nie dopuścić do rozwoju epidemii odry, od 20 pracowników szpitala pracujących na oddziale dziecięcym pobrano próbki.
- Wszczęliśmy tak zwane śledztwo epidemiologiczne. Musimy wyjaśnić okoliczności pojawienia się choroby i ustalić, co zrobić, aby nie doszło do jej rozprzestrzenienia - mówi rzecznik izby sanitarnej w Łodzi Zbigniew Solorz.
Choroba wskrzeszona
Dr Longin Słowikowski opowiada, że odra do niedawna w Polsce niemal nie występowała. To się jednak zmienia. - W ubiegłym roku było już blisko 170 przypadków tej choroby - mówi rozmówca TVN24.
Dlaczego odra powraca?
- Są różne przyczyny. Jedną z nich jest to, że rodzice przestają szczepić swoje dzieci. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w sąsiednich krajach pojawiają się epidemie odry. Problemy są na Ukrainie, w Niemczech, ale też Rumunii i na Węgrzech - wylicza Słowikowski.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź