Jakim cudem wiatr, który nawet nie wyrwie parasolki z ręki, przewraca kilkutonowe naczepy ciężarówek? Dlaczego odlatują dachy, gdy - mimo wichury - udaje się iść ulicą? - To prosty mechanizm, często nieodczuwalny z perspektywy przechodnia - mówi dr Krzysztof Wojciechowski, fizyk z Politechniki Łódzkiej.
W poniedziałek wiatr wiał z prędkością – według danych IMGW - ponad 50 km na godzinę. W porywach wiatr przyspieszał nawet dwukrotnie. W ciągu ostatniej doby strażacy interweniowali 6600 razy; jedna osoba zginęła, kiedy na jej samochód runęło drzewo. 18 osób, w tym pięciu strażaków, zostało rannych. Trwa sprzątanie po wichurach.
- Wiatr, który powoduje dyskomfort w czasie spaceru, może przyczynić się do olbrzymich zniszczeń – przyznaje w rozmowie z tvn24.pl dr Krzysztof Wojciechowski, fizyk z Politechniki Łódzkiej.
Efekt drabiny
W poniedziałek tak dął wiatr, że - niemal w tym samym momencie - przewrócił dwie naczepy tirów. Jedną - pod Świebodzinem, drugą - pod Piotrkowem Trybunalskim. Jak to w ogóle możliwe?
- Samochody ciężarowe, a zwłaszcza ich naczepy, są wielokrotnie bardziej narażone na działanie wiatru niż samochody osobowe. Swoje robi tu olbrzymia powierzchnia, na która wiatr oddziałuje - wyjaśnia Wojciechowski.
Tłumaczy, że wystawiona na podmuchy wiatru powierzchnia naczepy działa jak żagiel. I to duży żagiel, który potrafi mieć powierzchnię 30 metrów kwadratowych, czyli tyle, co niewielka kawalerka.
- Jeżeli mamy załadowanego tira, to środek jego ciężkości przenosi się do góry. A im wyżej środek ciężkości, tym łatwiej wywrócić ładunek. To prosta zależność. Wyobraźmy sobie, że trzymamy pionowo drabinę. Dużo trudniej nam będzie ją utrzymać w pionie, jeżeli na jej szczycie będzie człowiek - opowiada dr Wojciechowski.
W poniedziałek w Poznaniu wiatr wiał z prędkością około 40 kilometrów na godzinę. Ale w czasie porywów przyspieszał do 100 kilometrów na godzinę.
Takie przyspieszenie – z perspektywy pieszego idącego chodnikiem – będzie nieprzyjemnym doznaniem, które może zdmuchnąć kaptur z głowy. Takie samo przyspieszenie może przewrócić tira.
- Wzór fizyczny jest taki, że dwukrotny wzrost prędkości wiatru powoduje, że jego siła rośnie czterokrotnie - wyjaśnia dr Wojciechowski.
Zdjęcia przewróconej przez wiatr naczepy tira spod Świebodzina dostaliśmy na Kontakt24:
A to nagranie z podnoszenia naczepy tira, który został przewrócony w woj. łódzkim:
Efekt samolotu
W poniedziałek wiatr – jak wynika z szacunków Rządowego Centrum Bezpieczeństwa - zniszczył albo uszkodził 397 dachów na budynkach, w tym 246 na mieszkalnych. Za tą statystyką kryje się inny mechanizm powstawania zagrożeń, niż w przypadku wiatru przewracającego ciężarówki.
Tutaj w grę wchodzi ciśnienie. I to, w jaki sposób wiejący wiatr je zmienia.
- Wyobraźmy sobie, że lecimy samolotem, z którego odpadły drzwi. Pasażerowie będą, o ile nie przypięli się pasami, wysysani na zewnątrz. Nie dlatego, że tak akurat wieje wiatr. Chodzi o różnicę ciśnień - mówi dr Wojciechowski.
Nasz świat jest tak skonstruowany, że powietrze w ośrodku wyższego ciśnienia jest zasysane tam, gdzie ciśnienie jest niższe. Dzieje się to tak długo, aż dojdzie do wyrównania ciśnień. Jak to się jednak ma do zerwanych dachów?
- Dach jest przeszkodą dla wiatru. Nad dachem, podczas podmuchów szybko zmniejsza się ciśnienie. Dach jest więc zasysany do góry. Siła jest tym wyższa, im większa różnica ciśnień - informuje rozmówca tvn24.pl.
Z siłą tworzoną przez wiatr wiejący z prędkością 100 km/h - teoretycznie - powinna poradzić sobie każda współczesna konstrukcja. Teoretycznie.
- Niestety, w miejscach, gdzie dochodzi do zerwania dachu, najczęściej okazuje się, że w ramach oszczędności zastosowano mniej gwoździ mocujących łaty dachu do konstrukcji. To osłabia całość na tyle, że może dojść do zerwania dachu - mówi Krzysztof Wojciechowski.
Parkuj, hamuj, miej nadzieję
Co zatem powinien zrobić kierowca tira, kiedy rozpoczyna się wichura? Wariant idealny jest taki, że w ogóle go nie ma na drodze.
- Kierowcy muszą być na bieżąco z ostrzeżeniami meteorologicznymi. Doskonale by było, żeby kierujący tak zaplanował sobie dzień, żeby w najgroźniejszym momencie był na parkingu – mówi st. bryg. Paweł Frątczak z Komendy Głównej Straży Pożarnej.
To jednak wariant optymalny, ale często mało realny. Jeżeli więc tir w czasie wichury będzie akurat na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu, to powinien kontynuować jazdę do najbliższego MOP-u (Miejsca Obsługi Podróżnych).
A inni uczestnicy ruchu?
- W takich sytuacjach wiele zależy od aut, które jadą wokół. To kierowcy samochodów osobowych muszą być świadomi, że w każdej chwili naczepa może zostać przewrócona. Muszą zachować większy dystans i unikać jak ognia wyprzedzania takiego tira – dodaje st. bryg. Frątczak.
Chociaż kierowca tira może bardziej bać się przewrócenia jego naczepy, to kierowca osobówki musi mieć świadomość, że wiatr łatwiej może go zrzucić z drogi.
- Do takich sytuacji dochodzi najczęściej, kiedy auto wyjeżdża zza ekranów dźwiękochłonnych. Dochodzi do uderzenia w bok pojazdu, którego kierowca często się nie spodziewa. W takiej sytuacji bardzo łatwo o wypadek – przestrzega strażak.
Wariant islandzki
Paweł Frątczak podkreśla, że interwencji związanych z działaniem wiatru z roku na rok przybywa. W 2017 roku już co piąty wyjazd straży polegał na usunięciu skutków działania wiatru.
- Idziemy w stronę takich krajów jak Islandia. Tam już teraz, na obszarach nieosłoniętych przed wiatrem przez zabudowania i lasy, w czasie intensywnego wiatru wprowadzany jest zakaz poruszania się – mówi rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Jeżeli (na szczęście!) zdążymy zaparkować przed wichurą, to gdzie zaparkować auto? Banalnym stwierdzeniem jest, że najlepiej nie robić tego pod drzewem. Paweł Frątczak zwraca uwagę na mit związany z tym, że tylko stare drzewa są "ofiarami" wiatru.
- Powiedziałbym, że jest odwrotnie. Zdrowe drzewa mają na sobie liście. Na jednym potrafi być ich nawet kilka ton. I to nie jest pomyłka! A takie obciążenie sprawia, że środek ciężkości jest w nich przesunięty o kilka metrów do góry (jak w efekcie drabiny – red.) – kończy Frątczak.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź