Autobus szkolny zjechał z drogi i zatrzymał się na ogrodzeniu jednej z posesji w Mąkolicach (woj. łódzkie). Wszystko wskazuje na to, że w czasie jazdy za kierownicą zasłabł 55-letni kierowca. Po reanimacji został przewieziony do jednego z łódzkich szpitali. W autobusie było 15 dzieci i jeden wychowawca, nikt z nich nie ucierpiał.
Starszy kapitan Michał Mirowski ze zgierskiej straży pożarnej mówi tvn24.pl, że informacja o zdarzeniu dotarła do dyżurnego po godzinie 14. - Na miejsce zostały wysłane służby, w tym dwa zespoły pogotowia ratunkowego - mówi strażak.
Okazało się, że jedyną osobą, która potrzebuje pomocy, jest 55-letni kierowca.
- Wszystko wskazuje na to, że zasłabł i zjechał autobusem z drogi. Pojazd zatrzymał się na ogodzeniu jednej z posesji. Siła uderzenia nie była jednak duża - przekazuje st. kpt. Mirowski.
Ratownicy medyczni przystąpili do reanimacji kierowcy. Potem - w stanie ciężkim - mężczyzna został przewieziony do jednego z łódzkich szpitali.
Inni bez obrażeń
Wstępne ustalenia wskazują, że 55-latek przed utratą przytomności zdążył wyhamować pojazd.
- Oprócz niego, we wnętrzu autobusu było piętnaścioro dzieci wracających z lekcji i jeden wychowawca. Nikt z tej grupy nie miał obrażeń. Dzieci zostały już odebrane z miejsca zdarzenia do domów - kończy rzecznik zgierskiej straży pożarnej.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Straż pożarna w Zgierzu