Jego zaginięcie miesiąc temu zgłosiła żona. Teraz już wiadomo, że mieszkaniec Łodzi zginął wtedy w pobliżu domu. Jego ciało zostało odnalezione teraz pomiędzy ścianą garażu a betonowym ogrodzeniem. Okoliczności śmierci mężczyzny bada prokuratura.
O tym zdarzeniu jako pierwsi poinformowali dziennikarze "Dziennika Łódzkiego". Jeden z mieszkańców wszedł na dach swojego garażu przy ulicy Przędzalnianej, bo chciał podłączyć do niego prąd. Z tej perspektywy zobaczył wstrząsający widok - ludzkie ciało wciśnięte pomiędzy ścianę sąsiedniego garażu i betonowe ogrodzenie działki.
Niedługo potem na miejscu byli już funkcjonariusze policji i prokurator.
- Wszystko wskazuje na to, że to poszukiwany od miesiąca mężczyzna, mieszkający w pobliżu - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Szukają odpowiedzi
Na tym etapie prokuratorzy nie wykluczają żadnej wersji tego, co wydarzyło się przy Przędzalnianej. Wskazują jednak, że najpewniej doszło do nieszczęśliwego wypadku.
- Na ciele nie widać obrażeń, które mogłyby świadczyć o tym, że do śmierci mogły przyczynić się osoby trzecie. To jednak jeszcze zostanie dokładnie sprawdzone podczas sekcji - podkreśla prokurator Kopania.
Wskazuje, że ciało było już w znacznym stopniu rozkładu. A to uniemożliwia stwierdzenie, czy mężczyzna po prawdopodobnym upadku z dachu jeszcze żył. Trudno wskazać też jednoznacznie przyczynę zgonu.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź, Dziennik Łódzki
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View