Do 12 lat więzienia grozi 34-latkowi, który najpierw łomem sterroryzował pracownika jednej ze stacji benzynowych w Łodzi, a potem włamał się do znajdującego się tam sejfu. Policja ustaliła, że sprawcą jest były pracownik stacji.
Do przestępstwa doszło w piątek, 27 lipca. Około godziny 21:30 policjanci zostali zaalarmowani, że na stacji benzynowej przy ulicy Wareckiej w Łodzi pojawił się mężczyzna, który groził łomem pracownikowi stacji i zażądał od niego pieniędzy.
- Po zabraniu pracownikowi utargu, sprawca domagał się otwarcia sejfu. Słysząc, że pracownik nie posiada do niego kluczy, wszedł za ladę, gdzie ukryty był sejf i przy pomocy łomu sam go otworzył - przekazuje komisarz Marcin Fiedukowicz z łódzkiej policji.
Sprawca ukradł około trzech tysięcy złotych.
- Policjanci pracujący na miejscu zdarzenia przeprowadzili oględziny, zabezpieczyli szereg śladów, które w późniejszym etapie pozwoliły na wytypowanie sprawcy rozboju - dodaje Fiedukowicz.
Namierzony
Pracę mundurowym bardzo ułatwiły nagrania z monitoringu zainstalowanego na stacji.
- Funkcjonariusze poznali dzięki niemu wizerunek podejrzanego. Wkrótce okazało się, że jest to były pracownik tej stacji, który miesiąc temu, zaledwie po dwóch dniach pracy, został zwolniony, za kradzież pieniędzy z utargu - opowiada policjant.
Mężczyzna został niedługo potem zatrzymany na łódzkim Polesiu. Podczas rozmowy z funkcjonariuszami przyznał się do napadu.
- Tłumaczył to desperacją, z uwagi na swoje liczne długi. W przeszłości miał już konflikty z prawem. Obecnie usłyszał zarzut rozboju, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 12 - kończy Fiedukowicz.
34-latek został, na wniosek prokuratury, tymczasowo aresztowany przez sąd.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi