- Czynsz zapłacili raz. Przy podpisaniu umowy - mówi właściciel łódzkiej kamienicy, w której studio Se-ma-for prowadziło muzeum bajki. Od tego czasu minęło półtora roku. Muzeum nie ma, ale są za to cenne eksponaty. I problem, co z nimi zrobić.
Na dziełach studia wychowały się całe pokolenia Polaków. To w Łodzi powstał m.in. "Miś Uszatek" czy "Kot Filemon". Państwowe studio działało do 1999 roku, wtedy jego nazwę, majątek i tradycje przejął już prywatny Se-ma-for. O gigantycznych problemach spółki informowaliśmy w TVN24 w październiku.
- Po kolejnych egzekucjach znikały eksponaty, które można było oglądać w muzeum animacji. Jeszcze niedawno była to jedna z ważnych łódzkich atrakcji turystycznych - mówi Katarzyna Pasikowska-Poczopko, reporterka TVN24 zajmująca się sprawą.
Se-ma-for dziś kojarzy się jak najgorzej dla wierzycieli. Wśród nich jest Jerzy Anuszczyk, właściciel kamienicy, w której siedzibę miało muzeum animacji. W styczniu tego roku przyszli ostatni odwiedzający.
- Studio kojarzyło mi się z Oscarami i setką wspaniałych wspomnień. Nie przypuszczałem, że mam do czynienia z oszustami, przez których wpadnę w tarapaty - opowiada Anuszczyk.
Dobre złego początki
Właściciel kamienicy przy ul. Sienkiewicza podpisał umowę ze spółką Se-ma-for w czerwcu ubiegłego roku.
Umowa zobowiązywała spadkobierców legendarnego studia do płacenia co miesiąc 15 tysięcy złotych czynszu.
- Pieniądze dostałem tylko raz, przy okazji podpisania umowy - mówi Anuszczyk.
Po trzech miesiącach - jak twierdzi właściciel kamienicy - bez przelewu, Anuszczyk wystąpił o rozwiązanie umowy.
- W listopadzie 2017 miałem już prawomocne wypowiedzenie umowy - mówi rozmówca TVN24.
To jednak niewiele zmieniło.
- Miałem kontakt z przedstawicielami firmy. Bezczelnie mi mówili, że lokalu opuszczać nie zamierzają - słyszymy.
Komornicy
Potem przy Sienkiewicza pojawiali się kolejni komornicy. Część eksponatów - w tym elementy scenografii, lalki etc. -została wywieziona z siedziby muzeum.
- Szybko okazało się, że dokumentacja komorników nie do końca pokrywa się ze stanem faktycznym. Część eksponatów nie znajdowała się na wykazach mienia. Dlatego też nie zostały one wywiezione, tylko oznakowane i zabezpieczone - mówi Katarzyna Pasikowska-Poczopko, reporterka TVN24.
To, co zostało w dawnym muzeum, dziś jest problemem dla właściciela kamienicy.
- Nie mogę tego przewieźć, albo wyrzucić. Moja kamienica jest zablokowana. Co miesiąc tracę kilkadziesiąt tysięcy złotych - załamuje ręce Jerzy Anuszczyk.
Jak długo jeszcze będzie musiał czekać? Przejęcie eksponatów zapowiedziała Filmoteka Narodowa.
- Jest ona właścicielem praw do dzieł studia Semafor sprzed lat 90. Jak się dowiedziałam, Filmoteka Narodowa wyceniła już eksponaty, które pozostały w Łodzi. Na wycenienie czekają jeszcze eksponaty, które z Łodzi komornicy wywieźli - mówi Katatrzyna Pasikowska-Poczopko.
Wycena zaplanowana jest na 17 grudnia. Dopiero po niej trafi ona do komornika.
- Chociaż instytucje kulturalne mają pierwszeństwo przy wykupie zabezpieczonego mienia, to cała procedura raczej nie skończy się w tym roku - mówi reporterka TVN24.
Tradycja Se-Ma-Fora sięga 1947 roku, gdy w Łodzi powstał pierwszy polski lalkowy film animowany. Od 1960 do 1990 roku działało Studio Małych Form Se-Ma-For, przez kolejnych dziewięć lat Studio Filmowe Semafor. Z łódzkiej wytwórni wyszło wiele kultowych animacji, m.in. "Przygody misia Colargola", "Zaczarowany ołówek", "Miś Uszatek", "Opowiadania Muminków", seria o kocie Filemonie. W latach 90. w koprodukcji polsko-brytyjskiej powstał w niej nagrodzony Oscarem "Piotruś i wilk".
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź