Hanna zginęła w akademiku, podejrzany zniknął. Poszukiwania trwały 26 lat, ukrywał się w Rosji

Mirosław Ż. był ścigany od 1995 roku
Policja: dobę po zbrodni potencjalny sprawca był wytypowany, niestety w tym czasie zdążył on uciec z kraju
Źródło: TVN24 Łódź
Ułożył sobie życie na nowo pod Iwanowem, kilkaset kilometrów na wschód od Moskwy. Mirosław Ż. ukrywał się tam po zabójstwie, o którym w 1995 roku mówiła cała Łódź. Wtedy życie straciła 22-letnia Hanna, studentka prawa. Mężczyzna podejrzany o jej zabicie był jedną z najdłużej ściganych osób w historii III RP.

Mirosław Ż. w czwartek został przesłuchany przez prokuratora. Po blisko 26 latach usłyszał zarzuty zgwałcenia i brutalnego zabójstwa 22-letniej studentki Uniwersytetu Łódzkiego.

- Mężczyzna został tymczasowo aresztowany przez sąd na najbliższe trzy miesiące – mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.

Podejrzanemu grozi dożywocie.

Koszmar w akademiku

To była końcówka sesji egzaminacyjnej. Hanna, 22-letnia studentka prawa, mieszkała w charakterystycznym, najwyższym domu studenckim na osiedlu Uniwersytetu Łódzkiego. Tamtego wieczoru, 17 czerwca 1995 roku, poszła razem ze swoim przyjacielem do studenckiego klubu "Medyk".

Tam poznała grupę osób, w skład której wchodził 31-letni wtedy Mirosław Ż., który pracował w klubie jako ochroniarz. Jak zeznawali przesłuchiwani potem uczestnicy imprezy, Hanna od razu wpadła mu w oko. Dziewczyna jednak nie wydawała się zainteresowana, żeby poznać go lepiej. Około godziny trzeciej w nocy w towarzystwie kolegi z tego samego piętra w akademiku wróciła do pokoju i poszła spać.

Niedługo potem do akademika weszła też grupa, z którą wcześniej studentka spędzała czas – wśród nich był Mirosław Ż. Przez pewien czas pił w akademiku alkohol, a potem - razem z innymi - z niego wyszedł. Późniejsze ustalenia wykazały jednak, że Ż. wrócił do akademika i dowiedział się, w którym pokoju mieszka Hanna.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

Mirosław Ż. po zatrzymaniu
Mirosław Ż. po zatrzymaniu
Źródło: Policja w Łodzi

Bez śladu

Ciało zabitej Hanny znalazł jej kolega około godziny 12.

- Wyniki oględzin i przeprowadzonej sekcji zwłok nie pozostawiły wątpliwości co do tego, że została ona w bardzo brutalny sposób zamordowana i stała się ofiarą przemocy seksualnej – informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.

Na ciele ofiary stwierdzono liczne obrażenia, wygląd części z nich wskazywał na to, że próbowała się bronić. Następnego dnia uwaga śledczych skupiła się na Mirosławie Ż. – między innymi dlatego, że był on wcześniej karany za rozbój.

- Nie zastali go w miejscu zamieszkania. Od tego też czasu przestał utrzymywać jakiekolwiek kontakty ze swoją matką i znajomymi – mówi Kopania.

Mężczyznę, który nagle rozpłynął się w powietrzu, obciążały kolejne dowody: na spodniach znalezionych w jego domu znaleziono ślady, z których wyizolowano profil DNA Hanny. Na bluzce zabitej studentki znaleziono z kolei męskie DNA, które pasowało do DNA z odzieży Mirosława Ż.

- Prokuratura prowadząca śledztwo w tej sprawie wydała postanowienie o przedstawieniu Mirosławowi Ż. zarzutu dokonania ze szczególnym okrucieństwem zbrodni zabójstwa i zgwałcenia 22–latki – dodaje prokurator Kopania.

Sąd zaocznie aresztował podejrzanego, co pozwoliło na wydanie za nim listów gończych: najpierw krajowego, a potem międzynarodowego.

miroslawz
Podejrzanemu grozi dożywocie
Źródło: TVN24 Łódź

Półtora tysiąca kilometrów

Na początku poszukiwania koncentrowały się na Grecji, gdzie, jak zakładali śledczy, mężczyzna miał się ukrywać pod zmienioną tożsamością.

- Ostatecznie ustalono, że przebywa w Rosji, zamieszkując w jednej z małych miejscowości w regionie Iwanowo – mówi prokurator Krzysztof Kopania.

Okazało się, że Mirosław Ż. ułożył sobie życie i założył rodzinę.

- Mirosław Ż. został zatrzymany we wskazanym przez łódzkich policjantów miejscu w Iwanowie – przekazuje młodszy inspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji.

Prokuratura Generalna Rosji uwzględniła wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości RP o ekstradycję.

W środę został przekazany do Polski. Policjanci przejęli go na przejściu granicznym.

Czytaj także: