Najpierw było "rozpoznanie" - szukanie ludzi w dramatycznej sytuacji życiowej. Potem "oferta nie do odrzucenia" na lichwiarskich warunkach. Ostatnim elementem planu było zajęcie nieruchomości dłużnika. Grupa przestępcza, według śledczych, przejęła w taki sposób co najmniej 34 nieruchomości w całej Polsce.
Śledztwo w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, która działała na terenie niemal całego kraju, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
- W tej sprawie zatrzymanych zostało siedmiu mężczyzn. Mają od 35 do 54 lat. Podejrzani są o przestępstwo lichwy i liczne oszustwa - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Jeden z podejrzanych zgłosił się na policję dobrowolnie, pozostali zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy. Akcje odbywały się na terenie województw: pomorskiego, wielkopolskiego i mazowieckiego.
- Dwóm z zatrzymanych postawione zostały zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, grozi im do 15 lat pozbawienia wolności, pozostałym do 10 lat - relacjonuje Kopania.
Jeszcze dziś dwóch podejrzanych zostanie przetransportowanych do sądu, gdzie zapadnie decyzja, czy zostaną aresztowani.
Modus operandi
Według prokuratorów, przestępcy szukali osób w trudnej sytuacji życiowej; często były to osoby starsze i schorowane, które pilnie potrzebowały pieniędzy.
- Podejrzani kontaktowali się osobiście z namierzonymi osobami albo podrzucali im przygotowane ulotki reklamujące spółkę rzekomo oferującą pożyczki hipoteczne - mówi tvn24.pl prokurator Krzysztof Kopania.
Dodaje, że w rzeczywistości były to pożyczki pod zastaw mieszkania lub domu, który należał do ofiary.
- Pożyczki były bardzo drogie, koszty prowizji i odsetek sięgały nawet 40 proc. wysokości pożyczki. Klienci dostawali przy tym krótki, zazwyczaj półroczny, termin spłaty – opisuje sposób działania prokurator.
Betonowe koło ratunkowe
Śledczy informuje, że osoby wytypowane przez przestępców na ofiary często dostawały tylko część kwoty, która wynikała z umowy.
- Bywało też tak, że niezaradnym życiowo poszkodowanym podkładano pokwitowania odbioru pieniędzy, chociaż de facto żadnych pieniędzy im nie przekazywano – wyjaśnia Kopania.
Dodaje, że pożyczki były udzielane pod zastaw nieruchomości należących do pożyczkobiorców.
- Na potrzeby podpisywanych umów wartość nieruchomości była w znacznym stopniu zaniżana, co często uniemożliwiało poszkodowanym dochodzenie różnicy pomiędzy wartością pożyczki a nieruchomości - mówi Kopania.
Spirala
Pożyczkobiorcy często dopiero po upływie terminu spłaty zdawali sobie sprawę z tego, na jak bardzo niekorzystnych warunkach wzięli pożyczkę. Wtedy - jak mówi prokuratura - przestępcy proponowali podpisanie aneksu do umowy.
- Zwiększała ona zadłużenie oraz przedłużała termin spłaty, z reguły o kolejne sześć miesięcy. To powodowało, że poszkodowani wpadali w jeszcze większe tarapaty - mówi prokurator Kopania.
Kiedy sytuacja pożyczkobiorców była już krytyczna, grupa miała oferować - za pomocą tak zwanego inwestora strategicznego - spłatę pierwszej pożyczki za pomocą nowej.
- Inwestorami strategicznymi byli w istocie osoby podstawione, znajdujące się w kręgu podejrzanych. Chodziło o to, żeby finalnie to na ich rzecz przejmowana była własność nieruchomości - dodaje prokurator.
Akty notarialne dotyczące przeniesienia własności tych nieruchomości miały powstawać w kancelariach w Łodzi, Poznaniu i w Warszawie.
W ten sposób grupa miała przejąć co najmniej 34 nieruchomości - m.in. w Nowym Sączu, Częstochowie, Łodzi, Skierniewicach, Włocławku, Szczecinie i Kielcach.
Ich wartość przekracza łącznie 8 milionów złotych.
Jasny cel
Prokuratura nie ma wątpliwości, że osobom oferującym kredyty przyświecał jeden cel - przejęcie nieruchomości w bardzo okazyjnej cenie.
- Zawnioskowaliśmy do sądu o aresztowanie dwóch osób, którym zarzuciliśmy udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Wobec pozostałych zastosowane zostały wolnościowe środki zapobiegawcze - mówi Krzysztof Kopania.
Wobec pięciu mężczyzn zastosowano dozór policyjny i poręczenia majątkowe, które łącznie przekraczają 100 tys. złotych.
W ramach śledztwa prokuratorzy zabezpieczyli 120 tys. złotych w gotówce.
- Na poczet grożących kar i obowiązku naprawienia szkody zabezpieczonych zostało kilka nieruchomości i pojazdy - wylicza rzecznik łódzkiej prokuratury.
***
Prokuratorzy podkreślają, że w najbliższym czasie mogą w tej sprawie być zatrzymane kolejne osoby.
- Z naszych ustaleń wynika, że poszkodowanych może być dużo więcej. Mamy wiedzę o około stu pożyczkach, które mogły być udzielone na podobnych zasadach - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i/ks / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi