Wcześniej nie miał problemów z prawem. Teraz 36-latkowi z Warszawy może grozić do 12 lat w celi za usiłowanie gwałtu. Mężczyzna przyjechał do Łodzi na imprezę. I tu - jak twierdzi policja - zaatakował 19-letnią kobietę.
Do napaści doszło w niedzielę. 19-letnia łodzianka wracała z imprezy w jednym z lokali przy ulicy Piotrkowskiej. Około szóstej rano zauważyła, że ktoś za nią idzie.
- Chciała zadzwonić do swojej znajomej, ale nie zdążyła. W tym momencie poczuła mocne szarpnięcie - mówi mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Nieznany mężczyzna - jak twierdzi kobieta - szarpał jej ręce i dotykał miejsc intymnych. 19-latce udało się wyrwać napastnikowi. Mężczyzna ruszył za nią w pościg.
- Zaatakowana kobieta zauważyła na ulicy innego mężczyznę i podbiegła do niego prosząc o pomoc - informuje Kącka.
Goniący ją mężczyzna uciekł.
Po nitce do kłębka
Zaatakowana dopiero wieczorem zgłosiła się na policję. Funkcjonariusze podkreślają, że tym samym mocno utrudniła poszukiwania.
- Tłumaczyła, że była pod wpływem alkoholu. Zaznaczała, że była też wstrząśnięta całym zdarzeniem - podkreśla Joanna Kącka.
19-latka opowiedziała, gdzie doszło do ataku. Na tej podstawie funkcjonariusze ustalili trasę, po której mógł poruszać się napastnik.
- Zabezpieczyli monitoring, na którym widoczny był sprawca. Trzeba było jednak ustalić jego tożsamość - mówi rzeczniczka łódzkiej policji.
Już nie chciał adwokata
Sprawcą okazał się 36-letni mieszkaniec Warszawy. Do tej pory nie był notowany. Początkowo twierdził, że nie ma niczego wspólnego ze sprawą.
- Żądał rozmowy z adwokatem. Zmienił zdanie dopiero po tym, kiedy dowiedział się, że został nagrany przez kamery - informuje mł. insp. Kącka.
Mężczyzna tłumaczył, że przyjechał ze znajomymi do Łodzi na imprezę. Nad ranem "coś w niego wstąpiło".
Jak informuje policja, mężczyzna najpewniej usłyszy prokuratorski zarzut usiłowania gwałtu. A za to może trafić do więzienia nawet na 12 lat.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi